Polka ma walczyć o medale. Narzeka na warunki w wiosce

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA /  Katarzyna Wasick / Na zdjęciu: Katarzyna Wasick
PAP/EPA / Katarzyna Wasick / Na zdjęciu: Katarzyna Wasick
zdjęcie autora artykułu

Pływaczka Katarzyna Wasick to jedna z większych nadziei medalowych naszej reprezentacji. Zawodniczka od lat należy do czołowych sprinterek świata, a igrzyska w Paryżu mają być ukoronowaniem jej kariery. O wyniku może zdecydować każdy detal.

W tym artykule dowiesz się o:

Polka od lat bardzo profesjonalnie podchodzi do swojej kariery. Ma dwóch trenerów, a podczas treningów godzinami potrafi dopracowywać jeden element, byle tylko dojść do perfekcji. Nie ma się co dziwić, że także podczas igrzysk zwraca uwagę na każdy szczegół. Jest to pierwsza zawodniczka, która narzeka na łóżka.

- Przyznam, że nie jestem zwolennikiem kartonowych łóżek w wiosce olimpijskiej. Zdecydowanie lepiej śpi mi się w normalnym łóżku. Słyszę, że niektórzy mówią, że łóżka są miękkie, ale naprawdę nie ma sensu oszukiwać ludzi. Łóżka nie są miękkie i nie śpi się na nich wygodnie. Rozumiem, że jest to robione dla środowiska, więc jedyne co nam pozostaje, to po prostu przyzwyczaić się do tego, co tutaj zastaliśmy. Może dla kogoś, kto jest przyzwyczajony do spania na twardym, to nie będzie wielkim problemem. Reszta będzie musiała się przestawić - przyznała Polka, która jest typowana do medalu na 50 metrów stylem dowolnym.

Wasick niedawno przyleciała do wioski olimpijskiej, a spędzi w niej całkiem dużo czasu, bo swój pierwszy indywidualny start ma zaplanowany na kolejną sobotę, czyli 3 sierpnia.

ZOBACZ WIDEO: "Pod Siatką". Nastroje dopisują. Zobacz ostatnie dni przed igrzyskami od kulis

- Forma jest najlepsza, jaka tylko mogła być. Jestem zadowolona z przygotowań i tego wszystkiego, czego zdołałam się nauczyć w ostatnich latach. Zdaję sobie sprawę, że na obecną dyspozycję pracowałam całe swoje sportowe życie. Teraz jednak muszę wykonać wszystko sama, a miejsca w rankingu, czy dotychczasowe starty nie będą miały aż tak dużego znaczenia. Nie ma jednak mowy o stresie, bo cieszę się, że to już ten moment - dodaje Wasick.

Zawodniczka już teraz przechodzi do historii polskiego pływania, bo jako jedyna obok Pawła Korzeniowskiego zakwalifikowała się na pięć igrzysk. Co więcej, 32-latka ma realne szanse, by już za cztery lata pojawić się w Los Angeles.

- Na razie nie wiem, czy uda mi się wystartować w kolejnych igrzyskach. Nie myślę o końcu kariery, bo czuję się dobrze, a pływanie sprawia mi frajdę - przyznaje zawodniczka.

Tym razem sytuacja polskiego pływania wygląda dużo bardziej optymstycznie niż przy okazji poprzednich igrzysk. Z myślą walki o medale jedzie przynajmniej kilku reprezentantów Polski. Największe szansę poza Wasick mają także Jakub Majerski, Krzysztof Chmielewski czy Ksawery Masiuk. - Cieszę się, że w reprezentacji pływaków w końcu mamy więcej kandydatów do medali, więc to nie jest tak, że tylko na mnie jest odpowiedzialność za przerwanie 20-letniej olimpijskiej serii bez polskiego medalu w pływaniu. W grupie pływackiej mamy kilku utalentowanych zawodników. Cała grupa przyjechała z bojowym nastawieniem i to też pomaga. Swoje na pewno dołoży pani prezes Otylia Jędrzejczak, która ma wielkie doświadczenie i dobrze, że przekazuje nam swoją wiedzę. W Polsce nikt nie ma większej wiedzy na temat olimpijskich medali w pływaniu. Oficjalnej rozmowy jeszcze nie mieliśmy, ale pewnie wszystko przed nami, bo pani prezes na pewno zadba, byśmy byli odpowiednio zmobilizowani - dodaje Wasick.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej: Polacy rezygnują z ceremonii. Powodem skandaliczne warunki Kandydat na prezydenta? Mówią, że to połączenie Kwaśniewskiego i Dudy

Źródło artykułu: WP SportoweFakty