Żeby poznać historię naszych medalistów wybraliśmy się z kamerą do ich rodziców. To ludzie pełni ciepła, troski, oddania i poświęcenia. Stefan Hula senior wkładał kilkumiesięcznego syna do nosidełka i zabierał na stok. Ale nie na spacer, na wspólną przejażdżkę na nartach.
Pierwszymi nagrodami były arbuzy, kufel piwa czy kupony do McDonaldsa. Bywały też momenty kryzysowe. Maciej Kot myślał o rzuceniu skoków, pracował z psychologiem. Sport pomógł Kamilowi Stochowi zwalczyć chorobę.
ZOBACZ WIDEO pokazujące naszą wizytę u rodzin polskich skoczków
To rodzice zaszczepili w naszych skoczkach pasję, pomogli wyjść z kryzysu, wspierali finansowo. Czasem trzeba było zapłacić nawet trzy tysiące złotych, tak jak Zbigniew i Ewa Żyłowie, gdy sfinansowali Piotrowi zawody w Finlandii.
To bohaterowie drugiego planu, którym dobrze w cieniu. Państwo Żyłowie prowadzą pensjonat "Źródełko" w Ustroniu. Bronisław Stoch ma ponad trzydziestoletni staż jako psycholog sądowy. Ojciec Dawida Kubackiego w Szaflarach ma firmę zajmującą się instalacjami sanitarnymi. Rafał Kot to były fizjoterapeuta kadry skoczków, natomiast Stefan Hula senior jest dwukrotnym olimpijczykiem, brązowym medalistą mistrzostw świata w kombinacji norweskiej.
Brązowy medal drużynowy syna jest spełnieniem jego marzeń.
Czy sukcesy zmieniają naszych sportowców? Rodzice dadzą im odlecieć, ale tylko na skoczni. Kubacki dzień po powrocie z Korei pojechał do centrum Szaflar. Mama prosiła go o załatwienie kilku spraw. Po godzinie wraca. - I jak, udało się? - pyta pani Małgorzata. - Tak... jak zawsze - odpowiada Dawid, stojąc w przedpokoju, zupełnie jakby dalej był nastolatkiem i właśnie tłumaczył, dlaczego nie zaliczył kartkówki. - No, czyli jak zwykle - mama skoczka tylko się uśmiechnęła.
Hula w wolnym czasie remontuje rodzicom dom. Dawid Kubacki marzy tylko, by ze swojego małego pokoju na pierwszym piętrze zejść do piwnicy, zaszyć się na kilka godzin i po nocy sklejać modele samolotów.
Medale, które zdobią ściany tych pięciu salonów, przypominają drogę pełną wzlotów i upadów. Przypominają początki: lądowanie na jezdni dla samochodów, zwycięstwa, ale i siniaki, rozcięte kolana, złamane obojczyki. To droga, która doprowadziła naszych skoczków na podium zimowych igrzysk olimpijskich.