W trakcie trzech serii treningowych na dużej skoczni w Pjongczangu Piotr Żyła zaprezentował się zdecydowanie najsłabiej z piątki Polaków.
- Trener Stefan Horngacher już po drugim skoku treningowym powiedział mi, że nie będę brał udziału w piątkowych kwalifikacjach. Na pewno jest mi smutno, ale taki jest sport. Muszę się z tym pogodzić i walczyć dalej - przyznał Żyła.
31-letni skoczek z Wisły nie potrafi wyjaśnić, jak to się stało, że jeszcze niedawno stał na podium w zawodach Pucharu Świata w Willingen, a teraz tak bardzo obniżył loty.
- Z moimi skokami stało się coś niedobrego. Tam jeździło się zupełnie inaczej. Miałem świetne czucie. Moja pozycja była pewna i stabilna. Można było z tego wszystko zrobić. A tutaj, w Pjongczangu, nie umiałem znaleźć balansu. Albo mnie ciągnęło do przodu albo do tyłu. To był największy problem. Cały czas walczyłem o to, żeby było dobrze, ale to się nie udało - wyjaśniał.
- Gdzieś w trakcie sezonu pojawiło się za dużo kombinowania. Tutaj moja pozycja była niby dobra, ale ciągle coś nie grało. Widocznie nie umiem znaleźć złotego środka na igrzyska. Do nikogo nie mam pretensji. Do siebie też nie. Cały czas robiłem swoje - podkreślił.
Piotr Żyła nie będzie miał szansy na start w konkursie indywidualnym, ale nadzieje stracił już również w kontekście zaplanowanego na poniedziałek konkursu drużynowego.
- Czy mam jeszcze nadzieję na drużynówkę? Nie myślę już o tym. Spodziewam się, że chłopaki nie będą nawet skakać treningu w niedzielę, bo to nie ma sensu. Skoro dobrze skaczą, to po co mają się męczyć? Oni będą walczyć o medale, a ja będę im kibicował - zapowiedział.
Rozmowę z dziennikarzami zakończył - w swoim stylu - humorystycznym akcentem.
- Teraz nie mam żadnych planów. Na dzisiaj mam w głowie tylko jeden plan - zapowiedział Piotr Żyła, wzbudzając śmiech dziennikarzy. - Ale nie wiem, czy to wypali.
Michał Bugno z Pjongczangu
ZOBACZ WIDEO: Michał Bugno z Pjongczangu: Dla hejterów kpiących z wyników Polaków mam pewną radę