- Byłem w najgorszej sytuacji, bo prawie nie grałem i mogłem udowodnić moją wartość tylko podczas treningów. Bardzo się cieszę, że jestem w składzie, który jedzie na mistrzostwa świata. Dostałem pewien kredyt zaufania i muszę go spłacić - powiedział Robert Orzechowski. To na niego, a nie na zdecydowanie bardziej doświadczonego Patryka Kuchczyńskiego postawił trener Michael Biegler.