Styczniowy czempionat bardziej przypominał cyrk na kółkach niż poważny turniej. Właściwie wszyscy uczestnicy potracili podstawowych graczy z dnia na dzień, nie było dnia bez masowych zakażeń koronawirusem.
W tej rzeczywistości najlepiej odnaleźli się Szwedzi, dysponujący na tyle szeroką kadrą, że nawet absencje nie zachwiały równowagi w drużynie. Co innego u Polaków. Trener Patryk Rombel miał gotowe zestawienie na turniej, a kończył mistrzostwa z zespołem naprędce złożonym z dostępnych kadrowiczów. Wyszło nieźle (12. miejsce), ale akurat ze Szwedami i Norwegami - wobec tak znacząco osłabionego składu - nie udało się zagrać chociaż przyzwoitych zawodów.
Szwedzi rozbili Polaków 28:18, długo zanosiło się zresztą, że różnica będzie większa i Biało-Czerwoni negatywnie zapiszą się w historii turnieju. Po 30 minutach rzucili zaledwie sześć bramek, dopiero w ostatnim kwadransie uratowali się przed naprawdę wstydliwą zdobyczą.
ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi
- To było samobójstwo z naszej strony, z rywalem tej klasy. Wiemy, że nie możemy popełnić takiej liczny błędów, z których Szwedzi wyprowadzili 10 kontr. Chociaż wysoko przegraliśmy, to akurat w obronie nie prezentowaliśmy się tak źle, zadecydowały błędy w ataku. Za nami analizy, zespół wie, czego musi unikać - podkreśla trener Patryk Rombel.
Kadry nie ominęły jednak problemy. Ze składu wypadli Rafał Przybylski i jeden z liderów zespołu Michał Daszek. W tej sytuacji do podstawowego składu na prawe rozegranie wskoczył Szymon Działakiewicz, którego może zmieniać 19-letni junior z SMS-u Andrzej Widomski. Na pozostałych pozycjach na szczęście stabilizacja, brakuje jedynie kontuzjowanego od kilku miesięcy Tomasza Gębali. Pierwsze reprezentacyjne szlify może też zebrać kolejny talent Jakub Będzikowski. Rozgrywający rodem z Legnicy brylował w mistrzostwach Polski juniorów i kadrze narodowej swojego rocznika.
Trzy miesiące przed ME 2022 Polacy w sparingu byli w stanie zmusić Szwedów do większego wysiłku, dlatego rezultat z czempionatu odebrano jako rozczarowujący. - Chcemy z nimi walczyć "na styku", realizując założenia taktyczne. Czas nauki się skończył. Musimy w każdym meczu grać na miarę naszych możliwości - zapowiada obrotowy Maciej Gębala.
Łatwiej na pewno nie będzie, bo Szwedzi zabrali do Polski niemal wszystkich liderów, na czele z Jimem Gottfridssonem. Zabraknie Maxa Darja i Fredrika Petterssona, ale wobec tak silnej i rozbudowanej kadry te nieobecności nie powinny być specjalnie zauważalne. Najistotniejsza różnica w porównaniu z ME 2022 to absencja rewelacyjnego bramkarza Andreasa Palicki.
Podobnie jak Polacy, Szwedzi weszli w przygotowania do MŚ 2023 na własnych boiskach. Do tego czasu nie zagrają meczu o stawkę, dlatego sparingi traktują bardzo poważnie (co widać po składzie). Biało-Czerwonych czekają natomiast jesienne spotkania el. ME 2024.
Polska - Szwecja / 17.03.2022, godz. 20.00
ZOBACZ:
Nowy kandydat na prawe rozegranie
Wypadek zawodniczek polskiego klubu