Krzysztof Kempski, WP SportoweFakty: Gdyby miał pan odpowiedzieć na krótkie pytanie: rok 2021 dla drużyny Młyny Stoisław Koszalin był...?
Roman Granosik, prezes spółki Piłka Ręczna Koszalin: Zdarzały się lepsze i gorsze chwile, jak to w sporcie bywa. Dotarliśmy do półfinału Pucharu Polski. Potrafiliśmy sprawić kibicom niespodzianki, m.in. pokonując we własnej hali mistrzynie kraju - MKS Zagłębie Lubin oraz wicemistrzynie - KPR Gminy Kobierzyce, ale bywały także słabsze mecze w naszym wykonaniu. W przerwie pomiędzy sezonami odeszły od nas 3 ważne zawodniczki, jednak błyskawicznie znaleźliśmy w ich miejsce nowe szczypiornistki. Podsumowując rok w aspekcie sportowym, nie było źle, ale zawsze mogło być lepiej.
Czy wzmocnienia okazały się udane? Jak ocenia pan pracę duetu trenerskiego Szymański-Szafulski?
Myślę, że nowe zawodniczki świetnie wkomponowały się w zespół. Na dodatek w rewelacyjnej formie są nasze obie bramkarki, Aleksandra Ivanytsia i Natalia Filończuk. Mamy również swoje kłopoty, takie jak chociażby kontuzja Emilii Kowalik, która prawdopodobnie powróci do gry dopiero w przyszłym sezonie. Jeśli chodzi o ocenę pracy trenerów, takiej podejmę się dopiero w czerwcu, po zakończeniu obecnych rozgrywek.
ZOBACZ WIDEO: Huknął nie do obrony! Tę bramkę można oglądać godzinami
A jak wygląda sytuacja organizacyjna i finansowa klubu? Dużo słyszy się o problemach finansowych w sporcie. Czy dotknęły one również waszą spółkę?
Niestety, pierwszy raz, odkąd piastuję funkcję prezesa zarządu klubu, rok kończymy na tzw. minusie. Wynika to przede wszystkim ze zmniejszonej dotacji miejskiej w stosunku do roku 2020, kiedy to otrzymaliśmy 1,2 miliona złotych. W 2021 roku kwota ta wynosiła już o 230 tysięcy mniej. Oczywiście, wszystko ze względu na COVID-19 i konieczne cięcia w budżecie miasta, ale biorąc pod uwagę trudne czasy dla wielu firm i sponsorów, nie udało nam się pozyskać z innych źródeł tak dużych środków, by wyjść na tzw. zero.
Czy zdradzi pan, o jakiej kwocie mowa? Jak duże jest zadłużenie klubu?
To żadna tajemnica, strata wynosi 230 tysięcy złotych. Musimy koniecznie w najbliższym czasie ustabilizować tę sytuację.
Nie jesteśmy jeszcze w połowie sezonu. Czy wobec sytuacji, którą pan opisał, kibice w Koszalinie mogą się spodziewać nowych twarzy w drużynie, czy kadra pozostaje bez zmian?
Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie mamy pełnego składu. Mamy to wszystko na uwadze. Z tym, że aby pozyskać nowe zawodniczki i uzupełnić braki kadrowe, potrzebne są dodatkowe środki finansowe i tu koło się zamyka. Tym niemniej, cały czas poszukujemy nowych szczypiornistek. Zobaczymy, co przyniesie nowy rok.
Kilka dni temu na stronie bip urzędu miasta Koszalina pojawiła się informacja o konkursie na tzw. sport zawodowy. W komunikacie widzimy, że dla klubu piłki ręcznej kobiet przewidzianych zostało 500 tysięcy złotych na pierwsze półrocze 2022 roku. Tyle samo przewiduje się dla koszykarzy MKKS Żak Koszalin występujących w I lidze, a więc na drugim poziomie rozgrywkowym. Słyszy się, że sport żeński jest dyskryminowany przez obecne władze miasta. Gracie w końcu w ekstraklasie.
Szczerze? Chciałbym, aby wszystkie kluby sportowe w mieście otrzymywały z miasta oraz innych źródeł jak najwięcej pieniędzy. Nie patrzymy innym do portfela. Dla nas ważne, by dotacja miejska uwzględniała takie rzeczy, jak chociażby wysoki poziom inflacji, klasę rozgrywkową oraz wartości reklamowe, jakie generujemy w skali rocznej na rzecz Koszalina. A te, wg danych Pentagon Research, wyniosły ponad 4 miliony złotych w sezonie sportowym 2020/2021. Warto przypomnieć, że jesteśmy już jedynym klubem sportowym w mieście występującym w ekstraklasie.
Sytuacja zespołów w sezonie 2021/2022 jest taka, że o 3. pozycję, przynajmniej na chwilę obecną, walczyć mogą aż 4 drużyny (poza zasięgiem wydają się być lubinianki i lublinianki). Jak pan widzi szansę Młynów Stoisław, patrząc na tabelę?
Dla nas każdy najbliższy mecz jest najważniejszy i do każdego podchodzimy, wierząc w możliwość zdobycia 3 punktów. Zawodniczki wychodzą na parkiet, by dać z siebie wszystko. Już niedługo będzie widać, jak drużyny przepracowały przerwę przed kolejną rundą rozgrywek. Wszystko się może zdarzyć.
Prowadząca rozgrywki spółka Superliga przeznacza na męskie zespoły pewną pulę środków finansowych, które pochodzą od sponsora tytularnego. Jak to jest w żeńskim szczypiorniaku? Także dostajecie jakieś pieniądze?
Z Superligi otrzymujemy środki finansowe oraz na koniec sezonu sportowego nagrody pieniężne za zajęcie danego miejsca w ligowej tabeli. O bardziej szczegółowe informacje trzeba pytać organizatora rozgrywek.
2 lata temu ruszyła Liga Zawodowa w kobiecym szczypiorniaku. Widzi pan więcej pozytywów czy negatywów?
Zdecydowanie więcej pozytywów. Superliga dba o profesjonalne podejście klubów do organizacji meczów, ich promocji oraz działań marketingowych dziejących się wokół drużyn. Dzięki temu, że działamy według regulaminu rozgrywek, marketingowego oraz innych "manuali" opracowanych przez Superligę, wszystko jest uporządkowane, ujednolicone. Nie jesteśmy pozostawieni sami sobie. Pracownicy klubów biorą udział w licznych szkoleniach pomocnych w bieżącej działalności.
Bardzo dużo znaczy prowadzona przez Superligę promocja samych rozgrywek, jak i pozyskiwanie sponsorów i partnerów, od sponsora strategicznego - PGNiG począwszy po takie marki jak: TVP Sport, Suzuki, Lirene, Select, Balticus, Kryniczanka, NamedSport, Emocje.tv, WP SportoweFakty. Stąd do dyspozycji klubów są na przykład samochody Suzuki, czy upominki Lirene dla najlepszych zawodniczek każdego meczu.
Na mocy umowy pomiędzy Telewizją Polską SA i Superligą kibice mogą oglądać hit każdej z 28 serii. Kobiece zmagania są transmitowane w TVP Sport, na stronie TVPSPORT.pl oraz w aplikacji mobilnej TVP Sport. Telewizyjne mecze naszej drużyny cieszą się bardzo dużą oglądalnością. Każde spotkanie śledzi średnio ok. 85 tysięcy widzów, a to przekłada się na ekwiwalent marketingowy, którym możemy wykazać się przed naszymi sponsorami.
Mecze "nietelewizyjne", również dzięki staraniom Superligi, transmitowane są online przez Emocje.tv. Poszczególne spotkania tak zaplanowano, żeby nie nakładały się na siebie i by na żywo można było obejrzeć każde z nich. Takich transmisji żaden klub w pojedynkę by sobie nie zapewnił.
Pytanie na koniec: czego można życzyć panu i drużynie w nowym roku?
Myślę, że przede wszystkim zdrowia, ale te życzenia skierujmy także wobec wszystkich naszych kibiców i miłośników sportu w mieście.
Czytaj także:
--> Reprezentacja przełamała klątwę
--> Polak dokonał czegoś wielkiego