- Mieliśmy założenie, żeby zagrać w Koszalinie dobre 60 minut. Niestety znowu, tak jak w ostatnim meczu, trafia nam się przestój i z dosyć pokaźnego prowadzenia, schodzimy do szatni przegrywając. Znowu nasza gra falowała. Super początek, później przestój, a w drugiej połowie gramy na remisie i znów tracimy niestety proste bramki. W ataku oddawaliśmy proste rzuty i trafialiśmy w bramkarkę. Przeciwnik nam uciekł - przyznał na gorąco trener EKS Startu Elbląg, Marcin Pilch.
Elblążanki faktycznie zaczęły obiecująco i po dziesięciu minutach gry prowadziły różnicą dziesięciu bramek, ale w końcówce pierwszej połowy oddały inicjatywę Młynom Stoisław Koszalin i musiały w piątek uznać wyższość rywalek (23:26 - przyp. red.).
- Ja cały czas dziewczynom powtarzam, że my musimy zagrać super mecz, konsekwentnie przez 60 minut, a nie 20, 30 czy 40. Z tym młodym składem musimy zagrać całe spotkanie na pełnej koncentracji i wtedy możemy sprawić niespodziankę w postaci zwycięstwa - dodał szkoleniowiec.
Pierwsze wnioski zostały wyciągnięte już po ostatnim gwizdku sędziów. - Zaczęłyśmy mecz bardzo dobrze, ale niestety wkradły się nam proste i głupie błędy. Myślę, że właśnie to zaważyło na końcowym wyniku. Nie wykorzystałyśmy dogodnych okazji. Bramkarka rywalek była w dobrej formie, niemniej powinnyśmy czyste sytuacje wykorzystywać i zamieniać na bramki - powiedziała rozgrywająca elbląskiego klubu, Paulina Stapurewicz.
Kolejnym przeciwnikiem EKS Startu Elbląg będzie aktualny wicemistrz Polski, KPR Gminy Kobierzyce. Spotkanie odbędzie się 5 listopada o godzinie 16:30.
---> Różnica klas. W Płocku nie mogło być inaczej
---> Ciąg dalszy pomeczowej burzy. Szef polskich sędziów odpowiada zabrzanom
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. "Co one robią?"