PGNiG Superliga. Trwa czarna seria Sandra Spa Pogoni. Górnik goni Orlen Wisłę Płock

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Łukasz Gierak
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Łukasz Gierak

Górnik kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń w spotkaniu z Sandra Spa Pogonią Szczecin w 17. kolejce PGNiG Superligi. Co ciekawe, przez ostatnie 10 minut gospodarze grali niemal cały czas dwóch mniej, a wygrali 28:24. Podyktowano aż 18 karnych.

Nieco ponad miesiąc temu Sandra Spa Pogoń i Górnik rywalizowały już ze sobą o ligowe punkty. Oba zespoły były wtedy w nieco innej sytuacji w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Zwłaszcza jeśli mowa o szczecinianach. Portowcy przegrali wszystkie swoje mecze w 2021 roku. Ekipa Marcina Lijewskiego nie poradziła sobie tylko z dwójką hegemonów, Orlenem Wisłą Płock i Łomżą Vive Kielce.

Nawet bez Marka Daćki w składzie gospodarze byli murowanym faworytem do triumfu nad 11. drużyną w rozgrywkach. Tym razem jednak oglądaliśmy nieco bardziej wyrównane zawody. Może gdyby obaj skrzydłowi Pogoni lepiej ustawili celowniki, Rafał Biały mógłby z większym spokojem przyglądać się boiskowym wydarzeniom. Szkoleniowiec miał bowiem w pamięci poprzedni mecz, w którym rywale już na początku spotkania zbudowali sobie przewagę bramkową, a potem ją "przypilnowali". Goście mieli więcej problemów. W 15. minucie zagrożony czerwoną kartką był Adam Wąsowski (za dwa faule na rywalach).

Zabrzanie zaskakiwali chyba samych siebie. Z takim potencjałem rzutu z drugiej linii nie dość, że nie podejmowali ryzyka (raczej niewielkiego), to jeszcze w banalny sposób faulowali w ataku. Błyskawicznie się to na nich zemściło (8:9 w 20. min.). Słowa trenera Lijewskiego: "panowie do roboty" były najdelikatniejszym określeniem, jakiego użył podczas swojej pierwszej przerwy na żądanie. Jednak to Pogoń bardziej "pomogła" wrócić miejscowym na prowadzenie. Jak nie pudło, to rzut w Jakuba Skrzyniarza, ewentualnie kolejna "dwójka". I jeszcze te karne Bartłomieja Tomczaka (5/5).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystrzelił jak z armaty. Jeszcze o nim usłyszymy

Jeśli szczecinianie marzyli o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej, to kluczem była poprawa ataku. Podobne zastrzeżenia można było skierować w stronę Górnika. Paweł Krupa i Łukasz Gierak dali sygnał, ale jednocześnie wzmogli czujność śląskiej drużyny. Po chwili wróciły stare grzechy. Gospodarze natomiast mieli kim grać kontrę. Znowu pojawił się u nich większy luz. Przykładem dokładny przerzut ze środka na skrzydło do Aleksandra Buszkowa. Takim dużym pozytywem była też gra z kołem. Bartłomiej Bis nie rzucał, ale "zarabiał" karne.

W pewnym momencie Skrzyniarz sięgnął 40 proc. skutecznych interwencji. Gdy jeszcze dołączył się Iso Sluijters, Pogoń traciła już 6 bramek (17:23). Szczecinianie stanęli pod ścianą. Na linii siódmego metra zaczął się mylić Piotr Rybski (5/7 po 51 minutach). Portowcy mogli odrobić znaczną część strat. Zwłaszcza, że przeciwnik w ostatnich 10 minutach miał niemal nieprzerwanie 2 graczy mniej na parkiecie. Niewiele zmieniły czerwone kartki dla Adriana Kondratiuka i Łukasza Gogoli. Skuteczność gości wołała o pomstę do nieba i to była przyczyna ich piątej przegranej z rzędu.

PGNiG Superliga, 17. kolejka:

Górnik Zabrze - Sandra Spa Pogoń Szczecin 28:24 (14:11)

Górnik: Galia (0/2 - 0 proc.), Skrzyniarz (14/20 - 41 proc.) - Bondzior 1, Bis 3, Tomczak 10 (5/6), Łyżwa 2, Sluijters 3, Czuwara 4 (3/3), Buszkow 2, Gliński, Gogola 2, Kondratiuk, Dudkowski 1, Krawczyk, Adamuszek.
Karne: 8/9.
Kary: 16 min. (Gogola - 6 min., Adamuszek - 4 min., Buskow, Dudkowski - 2 min.).
Czerwone kartki: Adrian Kondratiuk w 54. minucie meczu oraz Łukasz Gogola w 57. minucie z gradacji kar.

Sandra Spa: Terekhof (12/27 - 31 proc.), Gawryś (0/1 - 0 proc.) - Krok, Wąsowski, Gierak 2, Krupa 2, Bosy 2, Biernacki 5, Krysiak 2 (0/1), Matuszak, Rybski 8 (5/7), Zaremba, Fedeńczak 3 (0/1).
Karne: 5/9.
Kary: 12 min. (Wąsowski - 4 min., Gierak, Bosy, Biernacki, Matuszak - 2 min.).

Sędziowie: Kierczak (Pielgrzymowic), Wrona (Kraków).
Widzów: bez udziału publiczności.

Czytaj także:
--> Wielki Wadim Bogdanow w Lubinie. Zrobił różnicę
--> Ogromny pech Hiszpana. czeka go aż 9 miesięcy przerwy

Źródło artykułu: