Piłka ręczna. MŚ 2021. Widowiskowy bój o ćwierćfinał. Egipcjanie odetchnęli

PAP/EPA / Mohamed Abd El Ghany / POOL / Na zdjęciu: piłkarze ręczni reprezentacji Egiptu
PAP/EPA / Mohamed Abd El Ghany / POOL / Na zdjęciu: piłkarze ręczni reprezentacji Egiptu

Po pierwszej połowie zanosiło się, że Egipcjanie sprawią niemiłą niespodziankę swoim kibicom. Zimny prysznic przydał się gospodarzom, bo po przerwie zapewnili sobie awans do ćwierćfinału MŚ 2021. W starciu ze Słowenią padł remis 25:25.

Emocje trwały dosłownie do ostatnich sekund. Na dwie minuty przed końcem niewiele wskazywało, że w ogóle Egipcjanom zrobi się jeszcze gorąco. Mieli dwie bramki przewagi i piłkę w rękach, sędziowie pozwalali im długo grać. Dwie pomyłki sprawiły, że Słoweńcy rzucili się do ataku. Szczególnie ta druga dała nadzieję na co najmniej punkt. Blaż Janc pognał do przodu i rzutem rozpaczy doprowadził do wyniku 25:25.

Remis i tak urządzał gospodarzy, z przebiegu wydarzeń powinni być z niego zadowoleni. Egipcjanie, typowani na czarnego konia, wyszli na mecz pod dużą presją i było to widać w ich poczynaniach. W poprzednich spotkaniach przyzwyczaili do wolnej gry do pewnej pozycji, tym razem próbowali wymuskać każdą akcję, ale odbijali się od obrony albo do rozpaczy doprowadził ich bramkarz Słoweńców. Klemen Ferlin - gdyby gospodarze odpadli - byłby ich koszmarem, przed przerwą miał 58 proc. skuteczności. Wynik 12:8 nawet nie do końca oddaje bezradność Faraonów. Do tej pory niemal nieomylny Mohamed Mamdouh nie trafił do siatki w ani jednej z czterech prób.

Na wielki szacunek zasługują przede wszystkim Słoweńcy, którzy musieli zmierzyć się "klątwą faraona". Kilku zawodników zmagało się z problemami jelitowymi, Stas Skube i Dragan Gajić w ogóle nie znaleźli się w kadrze meczowej, Blaż Blagotinsek źle poczuł się w szatni, Dean Bombac i Borut Mackovsek zagrali mimo dolegliwości. W tych okolicznościach spisali się świetnie, choć liderów pod koniec zawiodła skuteczność.

Słoweńcy po przerwie trochę opadli z sił i wykreowali bohaterów po egipskiej stronie. Szczególnie bramkarza Mohameda El-Tayara, który wygrał ważne pojedynki w końcówce. Gospodarze czekają już na rywala, którym prawdopodobnie będą mistrzowie świata Duńczycy. Stanie się tak, jeśli Szwedzi pokonają Rosjan. Pod tym względem Egipcjanie czują się rozczarowani, bo w idealnym scenariuszu na ich drodze do półfinału mogli znaleźć się Argentyńczycy albo Katarczycy.

Słowenia - Egipt 25:25 (12:8)

Słowenia: Ferlin - Henigman, Janc 7, Dolenec 4, Cingesar, Cehte, Kodrin, Gaber 2, Zarabec 3, Ovnicek, Makuc, Bombac 2, Mackovsek 4, Suholeznik 3

Egipt: Hendawy, El-Tayar - Yahia 6, Hassan, Hesham, El-Masry, Nawar, El-Wakir, El-Deraa Y 4, Kaddah, El-Deraa S. 2, Yousri, El-Ahmar 2, Mamdouh, Zein 3, Sanad 7

ZOBACZ WIDEO: Jerzy Engel ostrzega nowego selekcjonera reprezentacji Polski. "Przeskok jest kolosalny"

Komentarze (0)