Zawodnicy Orlen Wisły w minorowych nastrojach opuszczali halę przy ul. Twardowskiego 12b w Szczecinie. Już na początek sezonu 2020/2021 w PGNiG Superlidze Mężczyzn doszło do sensacyjnego rozstrzygnięcia. - Kibice na pewno się tego nie spodziewali. My też myśleliśmy, że ten mecz będzie inaczej wyglądał i chcieliśmy, żeby on inaczej wyglądał - stwierdził tuż po końcowej syrenie Adam Morawski.
Bramkarz Nafciarzy pochwalił gospodarzy za ich postawę w formacji defensywnej, bo to miało ogromny wpływ, że zawody rozstrzygnęły się własnie na ich korzyść (więcej o meczu przeczytasz tutaj). - Boisko wszystko zweryfikowało. Zderzyliśmy się z bardzo trudną, mocną obroną Pogoni. Cóż, jest porażka. Gorycz jest ogromna, ale musimy się z tego podnieść - przyznał.
Wpadka w Szczecinie jest tym bardziej niewytłumaczalna, gdy spojrzy się na początek rywalizacji. Wisła osiągnęła przewagę, była stroną dominującą, ale tylko do pewnego czasu. - Myślę, że każdy z nas swoimi błędami, słabszymi momentami w grze, przyczynił się do tego, że wynik jest taki, a nie inny. Można powiedzieć, że dobrze, że to się stało na początku rozgrywek ligowych. Trzeba wyciągnąć wnioski, ale na pewno takiemu zespołowi, jak my, to nie przystoi - nie ukrywał zawodnik płockiej drużyny.
Morawski bardzo dobrze zna Pogoń. Występował tutaj na wypożyczeniu. W rozmowie z WP SportoweFakty przyznał jednak, że nie rozmawiał z kolegami ani trenerem o rywalu. - Nie musiałem nikogo ostrzegać. Wiedzieliśmy już po meczu w Płocku w tamtym sezonie, jak trudno gra się z Pogonią. Tam samo w Szczecinie przed rokiem. Każdy mecz z Pogonią był coraz trudniejszy. Każdy z nas miał na tyle dużo czasu, żeby się przygotować. Wyszło, jak wyszło. Musimy wziąć zbiorową odpowiedzialność - podsumował.
Zobacz także:
--> Arkadiusz Bosy w swoim stylu skomentował mecz z Orlen Wisłą Płock
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się wygłupia słynny piłkarz