14 miesięcy - tyle trwał rozbrat Ignacego Bąka z Superligą. Po znakomitym listopadzie 2018 roku przyszedł pechowy grudzień, rozgrywający w pozornie niegroźnej sytuacji zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Drugi raz w karierze. Nagrodę dla najlepszego gracza listopada w Superlidze odbierał już wsparty kulami.
Kontuzja zastopowała Bąka, coraz śmielej dobijającego się do siódemki reprezentacji. Po żmudnej rehabilitacji próbuje odbudować formę z sezonu 2018/19. Na razie zagrał w Pucharze Polski ze Stalą Mielec, 22 lutego wyszedł na parkiet w meczu z Chrobrym Głogów i po raz pierwszy od 14 miesięcy trafił do siatki w Superlidze. Od razu przypomniał o swoich dużych możliwościach rzutowych z dystansu.
- Od listopada zacząłem już przygotowania z zespołem, ale wiadomo, że trener wolał dmuchać na zimne, gdyż zbliżała się przerwa świąteczna. Od stycznia już w 100 proc. trenowałem, grałem w sparingach. Paradoksalnie, czuję się lepiej niż 5-6 lat temu po pierwszym zabiegu - wyjaśnia Bąk.
Kontrakt prawego rozgrywającego wygasa w czerwcu 2020 roku, ale wiele wskazuje na to, że zawodnik zdecyduje się pozostać w Zabrzu. - Myślę, że do dwóch tygodni powinno się wszystko wyjaśnić. Mam parę propozycji zarówno z Polski, jak i z lig zagranicznych, ale priorytetem dla mnie jest zostanie w Górniku. Chcę odpłacić się za ten okres rekonwalescencji dobrą grą. Poza tym przy trenerze Lijewskim na pewno będę miał szansę dalej rozwijać się - tłumaczy nam.
Obsada prawego rozegrania w Górniku nie jest jeszcze znana. Umowa kończy się też liderowi Iso Sluijtersowi i mówi się, że Holender chciałby spróbować sił w nowym otoczeniu.
ZOBACZ: Duże problemy Dinama Bukareszt
ZOBACZ: Wisła ma awans na wyciągnięcie ręki
ZOBACZ WIDEO Prawdziwy test dla trenera Bayernu Monachium? "Będzie jak nawigator, który musi wylądować boeingiem"