Marek Panas punktuje Związek Piłki Ręcznej w Polsce. "Szkolenie trenerów wyłącznie dla kasy!"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marek Panas
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Marek Panas

- Postaram się otworzyć oczy na patologie w Związku Piłki Ręcznej w Polsce - obiecuje były reprezentant Polski Marek Panas. Rozliczenia zaczyna od szkolenia trenerów, które jego zdaniem jest nastawione wyłącznie na zyski dla ZPRP.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed tygodniem Marek Panas, jeden z najwybitniejszych polskich piłkarzy ręcznych w historii, zapowiedział, że w ramach protestu przeciwko poczynaniom ZPRP odeśle wszystkie swoje wyróżnienia i medale. To nie koniec jego działań, przez najbliższe dni zamierza obnażać związkowe władze.

- Doszło do tego, że szkolenie trenerów, oparte na nowym podziale uprawnień na licencji, ma wyłącznie jeden cel - ściągnięcie pieniędzy do związkowej kasy! - grzmi.

I kontynuuje: - Mając dobry system szkolenia trenerów, m.in. przy wsparciu AWF, utrzymywaliśmy się w światowej czołówce. W 2013 roku ZPRP postanowił wszystko zniszczyć i wprowadzić nowe regulacje licencyjne. Pozbawił pracy wielu trenerów, co spowodowało katastrofę - 17. miejsce podczas MŚ 2017, brak awansu na ME 2018 i MŚ 2019. Dodajmy do tego "sukcesy" grup juniorskich i młodzieżowych. Odstawiono na bok grupę zapaleńców, szkoleniowców z prawdziwego zdarzenia.

ZOBACZ: Wiśniewski nie zagra w Płocku

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Brakuje mi sportu, ale dziś liczy się tylko rodzina

Panas, przez lata zawodnik i grający trener THW Kiel, punktuje system szkolenia polskich trenerów: - Posiadam licencję A, uzyskaną w Niemczech, więc mogę podać przykłady, jak to wygląda na zachodzie. Nacisk kładzie się na praktykę, stanowi ona mniej więcej 80 proc. zajęć. U nas proporcje są odwrotne, 90 do 10 na rzecz teorii!. W dodatku często zupełnie bezużytecznej. Oto niektóre tematy ze szkoleń związkowych - marketing w Polsce, struktura MKOL, socjalny aspekt tworzenia społeczeństwa piłki ręcznej czy wkładania do głów taktycznych zawiłości. Jeżeli dodamy do tego zajęcia praktyczne, prowadzone przez niezbyt niekompetentne osoby, to mamy cały obraz szkolenia trenerów.

Płatne kursokonferencje sprowadzają się do uzyskania tytułu Master Coach. Zdaniem Panasa, nijak ma się to do rzeczywistych umiejętności trenerów, także tych z polskiej czołówki: - ZPRP chwali się, że ma ok. 50 trenerów z tytułem "Master Coach", a to tak naprawdę szkoleniowcy działający według taktyki akceptowalnej przez związek. Dla przykładu - obecny trener reprezentacji, Patryk Rombel. Oparł grę na środkowym Michale Daszku, stawia najwyższych zawodników na środku obrony, zawodnicy na pozycji nr 2 w obronie są ustawiani bokiem do atakujących rozgrywających. Takie rozwiązania mogą być akceptowalne wyłącznie przez Radę Trenerów ZPRP z Zygfrydem Kuchtą, Robertem Majdziński czy Stefanem Wrześniewskim. Mam wrażenie, że nie przeszkadzałby im nawet bramkarz na środku rozegrania. Zastanawiam się, kogo reprezentujecie? Na pewno nie środowisko trenerów. Wyprodukowaliśmy dekarzy, a nie mamy murarzy. Kto ma zatem zbudować dom?

- Prosiłem ZPRP o honorową dymisję, ale mam wrażenie, że związek w ogóle nie rozumie znaczenia tego słowa. Panowie, czy nie wstyd wam być grabarzami piłki ręcznej? - kończy Panas.

W kolejnych tekstach były reprezentant Polski zajmie się szkoleniem młodzieży i postara się wskazać przykładowe rozwiązania dla naszej piłki ręcznej.

CZYTAJ: Nieudany dzień Polaków podczas ME

Źródło artykułu: