Reprezentant Chorwacji udzielił obszernego wywiadu portalowi handballfast, w którym podsumował okres w stolicy Macedonii. Szczególną uwagę zwraca kwestia finansów. - Mieliśmy naprawdę poważne problemy. Na początku sezonu, po 21 miesiącach bez wypłaty, spotkaliśmy się i ustaliliśmy: kto chce, może odejść. Zdecydowaliśmy, że zostaniemy i spróbujemy jeszcze raz wygrać Ligę Mistrzów. Obiecano nam, że dostaniemy pieniądze do września - wyjaśnia.
Vardar zainteresowany de Toledo
Igor Karacić kilka miesięcy temu mówił, że z chęcią zostałby w Skopje do końca kariery, tymczasem niedługo później podpisał trzyletnią umowę z PGE VIVE Kielce. - Kocham Macedonię, jej stolicę i Vardar. To jest mój drugi dom. Smutno jest odejść, ale może wrócę za trzy lata, kiedy skończy się umowa z VIVE. W Polsce zaproponowano mi dobry kontrakt, a Talant Dujszebajew jest jednym z najlepszych trenerów na świecie - przyznaje.
Środkowy został niedawno MVP Final4 Ligi Mistrzów, choć niewiele brakło, by występ w turnieju przypłacił zdrowiem. Nie dokończył wyniszczającego półfinałowego boju z Barceloną i istniało zagrożenie, że nie pojawi się w składzie na finał. - Byłem chory przed spotkaniem. Temperatura wzrosła do 39 stopni. Możliwe, że nastąpiło odwodnienie, a pod koniec gry zaczęły się skurcze. Po meczu musiałem pracować z fizjoterapeutą. Naprawdę chciałem zagrać w finale i modliłem się, abym mógł stanąć naprzeciwko Veszprem - wspomina.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem
Karacić został niedawno zaprezentowany w Kielcach. W barwach VIVE zagra z nr 5, odziedziczonym po Michale Jureckim.