Liga Mistrzów. Barca Lassa - Vardar Skopje. Z piekła do nieba. Macedończycy w finale!

Getty Images / Juergen Schwarz / Na zdjęciu:  Dainis Kristopans
Getty Images / Juergen Schwarz / Na zdjęciu: Dainis Kristopans

Barca Lassa już mogła odliczać minuty dzielące ją od finału Ligi Mistrzów, gdy Vardar Skopje zaliczył wspaniały powrót i wyrwał Hiszpanom zwycięstwo. Skopijczycy wygrali 29:27 i to oni powalczą o trofeum z Telekomem Veszprem.

Po kilku pierwszych kolejkach tegorocznej edycji Ligi Mistrzów stało się jasne, kto jest największym faworytem do gry w finale rozgrywek. Barca Lassa i Paris Saint-Germain imponowały formą i w widoczny sposób odstawały od reszty stawki. Nikogo nie zdziwiło, gdy fazę grupową przeszły jak burza, zakończyły ją na pierwszych pozycjach i tym samym wywalczyły bezpośrednie przepustki do ćwierćfinałów. I o ile paryżanie swojej roli faworyta nie wytrzymali, o tyle szczypiorniści Dumy Katalonii nie pozostawili złudzeń rywalom z HBC Nantes.

Do Kolonii przyjechali po zwycięstwo i przed turniejem nie było osoby, która na triumfatora rozgrywek nie typowałaby Barcy. 

- Jeśli grasz w Kolonii, to znaczy że jesteś jedną z czterech najlepszych drużyn na świecie. Mówienie o faworytach jest głupotą. W półfinale Vardar chce wygrać, a my chcemy ich pokonać. Każdy da z siebie wszystko. Nie dbam o to, kto na papierze wygląda na pewniaka. Gdy mecz się zaczyna, to nie ma żadnego znaczenia - przekonywał jednak trener Hiszpanów Xavier Pascual.

Paryżanie w ćwierćfinale nie docenili PGE VIVE i w Kielcach przegrali dziesięcioma trafieniami. Gracze z Barcelony nie popełnili tego błędu. Od pierwszych minut półfinału rzucili się do walki, a ich zadanie od początku było jasne: zdominować Macedończyków i nie dać im się rozkręcić. I na tle Dumy Katalonii skopijczycy naprawdę wyglądali jak ubodzy krewni.

ZOBACZ WIDEO Rafał Gikiewicz o swojej liście celów: Przed nowym sezonem powstanie kolejna. 5 lat czekałem na powołanie

Barca grała koncert, a ilekroć Vardar próbował się do niego przyłączyć, szybko był uciszany. Po pierwszej połowie Hiszpanie prowadzili już siedmioma trafieniami i nie wyglądało na to, że cokolwiek jest w stanie ich powstrzymać. Na tym poziomie taka przewaga to już przepaść. A różnica byłaby jeszcze większa, gdyby w bramce skopijczyków nie błyszczał Dejan Milosavljev.

Sytuacja diametralnie zmieniła się jednak na kwadrans przed końcem spotkania. Macedończycy na czele ze swoim najskuteczniejszym zawodnikiem - Dainisem Kristopansem - rzucili się do odrabiania strat. Zaliczyli serię trzech bramek z rzędu, doskonale spisywali się w obronie i Barca wreszcie poczuła na plecach oddech rywali. Gorąco zrobiło się jednak dopiero, gdy po rzucie karnym wykonywanym przez Ivana Cupica straty skopijczyków stopniały do dwóch trafień. Chwilę później bramkę Pereze de Vargasa znów zbombardował Kristopans i kibice Vardaru niemal oszaleli na trybunach.

Kryzys Katalończyków trwał w najlepsze, a wielki wybuch radości wstrząsnął Lanxess Areną, gdy Rogerio Moraes Ferreira doprowadził do remisu. Na boisku zagotowało się natomiast kilkadziesiąt sekund później, gdy Thiagus Petrus dos Santos sfaulował Kristopansa tak, że ten aż wyleciał z butów. Brazylijczyk zobaczył czerwoną kartkę i to dopełniło obraz gry zespołu z Barcelony.

Trudną końcówkę lepiej wytrzymali gracze z Macedonii i po wspaniałym powrocie to oni awansowali do finału.

Aneta Szypnicka z Kolonii

Liga Mistrzów, półfinał:

FC Barca Lassa - Vardar Skopje 27:29(16:9)

Barca Lassa: Pered de Vargas, Moeller - Tomas , Entrerrios 2, Sorhaindo, Andersson, Arino 3, Gomez 9, Syprzak 1, Petrus dos Santos 2, Dolenec, Mem 3, Duarte 2, Ilić 1, Palmarsson 1, Fabregas 1

Vardar: Milosavlijev - Stoiłow 1, Kristopans 10, Moraes Ferreira 4, Dissinger 2, Karacić 5, Skube 1, Cupić 3, Dibirow 2, Sziszkarjew 1

Zobacz też: Liga Mistrzów: PGE VIVE Kielce - Telekom Veszprem. Tałant Dujszebajew wskazał przyczyny porażki

Źródło artykułu: