Życiowy sukces Aleksandry Zych. Polka odnalazła się w wielkim klubie

Archiwum prywatne / Archiwum prywatne Aleksandry Zych / Na zdjęciu: Aleksandra Zych świętująca mistrzostwo Francji
Archiwum prywatne / Archiwum prywatne Aleksandry Zych / Na zdjęciu: Aleksandra Zych świętująca mistrzostwo Francji

Przed rokiem Aleksandra Zych trafiła do innego świata piłki ręcznej. Z zadłużonego GTPR-u Gdynia do czołowego klubu Europy, Metz. Jako druga Polka w historii świętowała tytuł mistrzyni Francji.

W tym artykule dowiesz się o:

- To był najcięższy i najpiękniejszy rok w mojej karierze. Gdy dostałam ofertę z Metz byłam świadoma ogromu wyzwania, jakie przed sobą stawiam, ale postanowiłam wyjść ze swojej strefy komfortu - opowiada Aleksandra Zych.

26-letnia reprezentantka Polski, przez wiele sezonów wyróżniająca się na parkietach PGNiG Superligi Kobiet, od kilku dni może pochwalić się tytułem mistrzyni Francji. Poprzednio tylko Monika Stachowska w 2012 roku (z Brest) świętowała złoty medal w jednej z najlepszych lig świata.

Zych zamieniła biedny jak mysz kościelna GTPR Gdynia na gwiazdozbiór, obok niej w szatni siedziały francuskie mistrzynie świata i wiele czołowych zawodniczek kontynentu. Wystarczy zresztą spojrzeć na listę osiągnięć Metz Handball - 23 tytuły w kraju, sukcesy w europejskich pucharach.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Legia straciła swój największy atut. "Nie udało się zamieść problemów pod dywan"

- Sam przeskok z polskiej ligi do francuskiej może być ciężki, a co dopiero do drużyny takiego formatu. W moim zespole występuje osiem reprezentantek kraju, a Francuzki to obecnie mistrzynie Europy i świata. Intensywność treningu jest naprawdę wysoka - przyznaje.

Polka rywalizowała z utytułowaną Gnonsiane Niomblą, ale nie była jedynie figurantką w składzie. Regularnie wychodziła na parkiet w lidze francuskiej i zostawiła po sobie na tyle korzystne wrażenie, że jeden z kibiców przygotował dla niej niespodziankę.

- Po ostatnim meczu dostałam ręcznie wypisane statystyki, przygotowane przez jednego z kibiców. Dowiedziałem się, że grałam średnio przez około 30 minut i miałam 70 proc. skuteczności - śmieje się Zych. W samej lidze francuskiej rzuciła 50 bramek.

ZOBACZ: Szykują się zmiany w Wybrzeżu Gdańsk

Reprezentantka Biało-Czerwonych otarła się jeszcze o bardziej spektakularne osiągnięcie. Metz dostało się do Final4 Ligi Mistrzyń, ale skończyło rywalizację na czwartym miejscu.

- Apetyt rośnie w miarę jedzenia, Final4 to wielkie wydarzenie i sama obecność tam to zaszczyt. Cały sezon grałyśmy bardzo dobrze, a w półfinale trafiliśmy na Rostow, z którym dwa razy wygrałyśmy w grupie, także każda z nas po cichu marzyła o finale. Niestety, nie udało się i to bardzo zabolało, zwłaszcza mocno doświadczone zawodniczki, które budowały ten zespół latami. Jednak trzy dni po Final4 zaplanowano pierwszy mecz o mistrzostwo Francji, także nie miałyśmy czasu na żałobę, musiałyśmy znowu wskoczyć na najwyższe obroty - wspomina.

Po całkiem udanym sezonie drogi Zych i Metz rozejdą się. Przed rozgrywającą nowe wyzwanie - Bundesliga i występy w Borussii Dortmund, gdzie zagra razem z koleżanką z kadry, Bogną Sobiech.

ZOBACZ: Echa kontrowersji w Mielcu

- Podjęliśmy decyzję o rozstaniu, ale nie odbieram tego jako porażki. Trenowałam z najlepszymi dwa razy dziennie. Bardzo dojrzałam jako zawodniczka przez ten rok, ale też strasznie dużo nauczyłam się o sobie. Każdej młodej zawodniczce, która zastanawia się nad wyjazdem, chciałabym powiedzieć, że to najlepszy sposób na progres w każdej sferze życia. Nasza reprezentacja potrzebuje, by zawodniczki zderzały się z mocniejszymi ligami niż nasza własna - podsumowuje.

Zanim Zych pożegna się z klubem, może dołożyć kolejne trofeum do kolekcji. 25 maja zagra o Puchar Francji.

Źródło artykułu: