Przed meczem z GOG, Azoty wciąż zachowywały matematyczne szanse na wyjście z grupy. By zagrać w ćwierćfinale rozgrywek gracze z Lubelszczyzny musieli jednak koniecznie wygrać. Nawet to nie spowodowałoby, że w końcowym rozrachunku mogliby liczyć tylko na siebie. Dużo zależałoby też wtedy od innych spotkań. Tymczasem THW Kiel pokonało Fraikin BM Granollers 34:28 i wygrana Duńczyków dawała im awans.
Trener Zbigniew Markuszewski zaskoczył rywali stawiając od początku na dwójkę rozgrywających Witalij Titow i Ante Kaleb. Było to dobre posunięcie, bo obaj kilka razy zaskoczyli udanymi rzutami. Niestety nie można tego powiedzieć o Tomaszu Kasprzaku, który nie wykorzystał dwóch stuprocentowych akcji na kole. Błędy puławian w obronie i brak szybkiego powrotu po stracie piłki sprawiły za to, że gracze GOG zdobywali łatwe gole. W ataku pozycyjnym z kolei rozciągali grę kończąc często akcje na skrzydle. W 13. minucie odskoczyli Azotom na 9:6.
Wejście Łukasza Rogulskiego, Krzysztofa Łyżwy i Nikoli Prce pomogło jednak odrobić całą stratę. Wciąż jednak gospodarze za łatwo przedzierali się przez zasieki obronne polskiej ekipy. Mimo to po kontrze Adam Skrabani goście wyszli na minimalne prowadzenie. Prce szalał w ofensywie. Bramki z obu stron padały bardzo często. Wystarczyło jednak, by puławianie na moment się zdekoncentrowali, by przewaga dwóch bramek zmieniła się do przerwy w dwubramkową stratę.
Czytaj także: Złość i rozgoryczenie obrotowego Piotrkowianina -->
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Szczęsny zdradził anegdotę z szatni Juventusu. W roli głównej Cristiano Ronaldo
Po zmianie stron wicelider ligi duńskiej ruszył do ataku. W kilka minut zyskali kolejne pięć trafień. Gra Azotów zupełnie się posypała. Każdy wolniejszy powrót któregoś z puławian do obrony powodował utratę bramki z jego nieobsadzonej pozycji. Gospodarze pilnowali już tylko wypracowanej przewagi, kontrolując do końca wydarzenia na parkiecie. Pokazali do tego mnóstwo efektownych i skutecznych zagrań.
Oddać trzeba jeszcze, że Wadim Bogdanow w bramce, mimo tak niekorzystnego wyniku, odbił kilka rzutów z klarownych sytuacji. Bez większego wsparcia kolegów więcej zdziałać nie zdołał. Tradycyjnie już wyróżniał się wracający po przerwie do reprezentacji, Paweł Podsiadło.
Puchar EHF, 5. kolejka:
GOG - KS Azoty Puławy 41:29 (21:19)
GOG: Erevik, Mikkelsen - Rikhardsson 3, Lindenchrone 5, Andersen 4, Pujol 1, Cieslak 1, Joergensen 3, Learke 6, Beck-Hald 4, Gidsel 4, Jakobsen 3, Moller 5, Clausen 2.
Karne: -.
Kary: 6 min. (Beck-Hald, Gidsel i Jakobsen - po 2 min.).
Azoty: Bogdanow, Koszowy - Kaleb 3, Podsiadło 6, Łyżwa 2, Matulić 3, Skrabania 3, Rogulski 1, Titow 4, Kasprzak 1, Prce 3, Gumiński 3/2.
Karne: 2/2.
Kary: 6 min. (Prce - 4 min., Titow - 2 min.).
Sędziowie: Ismailj Metalari oraz Nenad Nikołowski (Macedonia).
Delegat EHF: Antonio Marreiros (Portugalia).
Widzów: 1311.