Drużyna z Kwidzyna przyjeżdżała do Szczecina jako ta, która jeszcze nigdy nie wygrała z Sandra Spa Pogonią na jej parkiecie. Zadanie wydawało się być jeszcze bardziej utrudnione przez zmianę szkoleniowca u Portowców. Stery ponownie przejął Rafał Biały i niemal z miejsca odmienił oblicze zespołu. Dostrzegł to też Tomasz Strząbała, który w bardzo pozytywny sposób wypowiedział się o pracy "nowego-starego" szkoleniowca rywali. Jakby tego było mało, gospodarze mogli wystawić pierwszy raz w tym sezonie kompletną "szesnastkę".
PGNiG Superliga: Orlen Wisła przerwała niesamowitą passę PGE VIVE. Czytaj więcej!
Szczecinianie zagrali jednak najsłabszą pierwszą połowę w tym sezonie. Gospodarzom nie wychodziło dosłownie nic. Bardzo czytelne rzuty zatrzymywał co chwilę Krzysztof Szczecina. Trzeba jednak oddać fakt, że MMTS starał się dość wysoko bronić, co bardzo mocno utrudniało rywalom dokładne rozegranie ataku. Biały starał się coś zrobić. Poprosił o przerwę, nakazał pilnowanie indywidualne Roberta Orzechowskiego i Damiana Przytuły, ale i to nie przynosiło zamierzonego efektu.
Już po kwadransie Portowcy tracili do ekipy z Kwidzyna 6 bramek (2:8). To i tak jednak nie był najmniejszy wymiar kary, jaka spotkała Pogoń po pierwszej połowie. Ustawiony na środku Paweł Krupa niespecjalnie miał komu podawać. Raptem dwie piłki otrzymał w tej części spotkania Arkadiusz Bosy. Goście wyraźnie poczuli wiatr w żagle. Nie mylili się w głupi sposób. Dobrą skutecznością dysponowali Orzechowski na prawej stronie i Kacper Adamski na lewej. Skończyło się na pogromie 16:5. Szczecinianom potrzebny był w tym momencie tylko cud.
Zobacz także: PGNiG Superliga: Kulesz kontra Gębala. Pojedynek bombardierów w Kielcach (wideo)
Taki się jednak nie zdarzył, choć tę drugą część spotkania Pogoń zremisowała z MMTS-em 12:12. Przyjezdni mieli zdecydowanie więcej atutów po swojej stronie. Biały widząc, co się dzieje na parkiecie zdecydował się dać szansę zawodnikom, którzy mieli znacznie mniej minut w nogach niż ich bardziej doświadczeni koledzy. Szansy na pewno nie zmarnował Wojciech Jońca. Potrafił zaskoczyć asystą czy też minąć obrońcę wychodząc sam na sam z bramkarzem.
Z wszystkich swoich zawodników starał się skorzystać Strząbała. Jedynie Bartosz Dudek nie wszedł ani na moment, ale to też przez pryzmat występu, jaki zaliczył tego dnia Szczecina. Drużyna z Kwidzyna starała się w pełni kontrolować uzyskaną przed przerwą przewagę. Skończyło się na zwycięstwie różnicą aż 11 trafień, co przed meczem byłoby uznane za sporą niespodziankę. Pod koniec zawodów kilkoma celnymi rzutami wynik trzymał Mateusz Zaremba, ale nic się nie mogło już zmienić.
PGNiG Superliga, 21. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - MMTS Kwidzyn 17:28 (5:16)
Sandra Spa Pogoń: Teterycz, Zapora - Wąsowski 1, Horiha, Krupa 1, Bosy 4, Jońca 2, Jedziniak 2, Krysiak, Matuszak, Rybski 3 (1/3), Miłek, Zaremba 4, Fedeńczak.
Karne: 1/3
Kary: 8 min. (Wąsowski, Horiha, Krupa, Krysiak - 2 min.).
MMTS: Szczecina - Orzechowski 5, Kryński 2, Krieger, Peret 2, Janiszewski 1, Adamski 3, Szczepański, Rosiak 1, Nogowski 3, Netz 1, Ossowski 1, Potoczny 6 (5/6), Landzwojczak 2, Przytuła 1.
Karne: 5/6
Kary: 2 min. (Przytuła - 2 min.).
Sędziowie: Marciniak, Radziszewski (obaj z Wolsztyna).
Widzów: 700.