PGNiG Superliga: Energa Wybrzeże nie wypuściło wygranej z rąk. Bolesna porażka Energi MKS-u

WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: szczypiorniści Wybrzeża Gdańsk
WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: szczypiorniści Wybrzeża Gdańsk

Cóż to były za emocje! Energa Wybrzeże Gdańsk i Energa MKS Kalisz, dwa kluby wspierane przez tego samego sponsora, stworzyły w hali AWFiS wielkie widowisko, obfitujące w zwroty akcji. Ostatecznie gdańszczanie wygrali 33:28.

Co prawda na początku meczu gdańscy zawodnicy dostarczyli sporo radości kibicom, jednak po chwili zdecydowanie do głosu doszli kaliszanie. Od stanu 3:1 to przyjezdni dominowali na boisku. Energa MKS odrobiła lekcje w obronie, nie dopuszczając gospodarzy do czystych pozycji rzutowych. Gdy już do nich dochodzili, świetnie w bramce spisywał się Łukasz Zakreta.

Bramkarz kaliskiej drużyny był niezwykle żywiołowy pomiędzy słupkami i szczególnie odczuł to Kelian Janikowski, który zmarnował trzy dogodne sytuacje do rzucenia bramki z rzędu. Kaliszanom wychodziło praktycznie wszystko i gdy po kwadransie gry swoją drugą bramkę rzucił Marek Szpera, na tablicy wyników widniał rezultat 5:9. Marcin Lijewski nie mógł już dłużej czekać i poprosił o czas.

PGE VIVE z kolejnym wysokim zwycięstwem. Zobacz więcej!

Interwencja gdańskiego trenera przyniosła rezultat. Co prawda Energa Wybrzeże nie zdołała od razu doprowadzić do wyrównania, ale stała się przynajmniej równorzędnym rywalem dla gości. Dużo dobrego dało też wejście na boisko Artura Chmielińskiego, którego interwencje pobudziły zespół.

ZOBACZ WIDEO Selekcjoner Brzęczek o powołaniach. "Będą dwie nowe twarze!"

Gdańskie starania w końcu przyniosły rezultat. Na remis 12:12 po doskonałej indywidualnej akcji wyrównał Mateusz Wróbel. Gdański rozgrywający przedarł się przez dwóch rywali i w efektowny sposób pokonał Zakretę. Do przerwy goście prowadzili 14:13 i zapowiadały się wielkie emocje w gdańskiej hali.

Michael Guigou pożegna się z Montpellier. Zobacz więcej!

Od początku drugiej połowy obie drużyny grały bramka za bramkę. W 36. minucie doszło do nieprzyjemnej sytuacji, gdy Chmieliński po udanej interwencji upadł głową na parkiet i musiał na kilka akcji opuścić boisko. Wciąż utrzymywało się minimalne prowadzenie zespołu Patrika Liljestranda. W końcu jednak cztery bramki z rzędu rzuciła Energa Wybrzeże, wykorzystując grę w przewadze. Gdańszczanie wyszli na 20:18 i trener ekipy z Wielkopolski poprosił o czas.

Nie przyniosło to jednak oczekiwanego rezultatu. Gospodarze grali jak natchnieni i pokazali kawał bardzo dobrej piłki ręcznej. Po zdobyciu łącznie sześciu bramek z rzędu to oni zaczęli rozdawać karty. Spotkanie weszło na wysokie obroty. Energa MKS nie położyła się przed rywalem. Wręcz przeciwnie, zespół przyjezdnych bardzo szybko odrobił niemal całe straty.

W przeciwieństwie do poprzednich spotkań, zawodnicy Energi Wybrzeża Gdańsk nie wypuścili tym razem wygranej z rąk. Bardzo ważne bramki rzucał Piotr Papaj, a goście zaczęli się mylić. Ostatecznie gospodarze zwyciężyli 33:28 i wciąż są w grze w walce o ósemkę. Sytuacja Energi MKS-u mocno się skomplikowała.

Energa Wybrzeże Gdańsk - Energa MKS Kalisz 33:28 (13:14)

Energa Wybrzeże: Witkowski, Chmieliński - Wróbel 9, Salacz 6, Papaj 5, Prymlewicz 4, Oliveira 3, Gajek 3, Kondratiuk 3, Janikowski, Komarzewski
Karne: 1/1.
Kary: 6 min. (Salacz, Janikowski, Prymlewicz - po 2 min.)

Energa MKS: Zakreta, Potocki - Szpera 6, Drej 5, Krytski 4, Pilitowski 3, Kniaziew 3, Bałwas 2, Klopsteg 2, Wojdak 1, Adamski 1, Adamczak Paweł 1, Kwiatkowski, Bożek, Misiejuk, 
Karne: 3/3.
Kary: 8 min. (Szpera, Adamski, Misiejuk, Bożek - po 2 min.).

Sędziowie: Leszczyński, Piechota (Płock).
Delegat ZPRP: Zbigniew Tupaj (Elbląg).

Komentarze (0)