Łukasz Szymański: Jedni mówią, że Olsztyn stał się nową siłą w lidze, inni twierdzą, że zespół nie wytrzymał "ciśnienia" w play-off. Jak oceniasz ten sezon dla Travelandu Społem Olsztyn?
Marcin Malewski: Na pewno staliśmy się jedną z czołowych drużyn w męskiej ekstraklasie, co potwierdziliśmy zajęciem 5. miejsca. Wiedzieliśmy że najważniejszym etapem sezonu są play-offy, a szczególnie pierwsza runda, no i niestety nie udało się, na co złożyło się wiele czynników. Co do całego sezonu, to myślę, że możemy być zadowoleni, szczególnie, że plan minimum to było 6. miejsce, więc na pewno przed sezonem te 5. miejsce każdy wziąłby w ciemno. Jednakże na pewno został pewien niedosyt, ponieważ przed play-offami mieliśmy wysokie 3. miejsce. No ale doświadczenie które zebraliśmy będzie procentowało w przyszłym sezonie.
W którym momencie zdaliście sobie sprawę, że w tym sezonie możecie ugrać znacznie więcej?
- Po pierwszym meczu mieliśmy dużo obaw co do formy zespołu (porażka w Kwidzynie - przyp. red.), ale czas grał na naszą korzyść, potrzebowaliśmy więcej czasu na zgranie zespołu, co było widać w późniejszych meczach. Atmosfera w zespole była dobra i zaczęliśmy wspinać się w górę tabeli. Apetyty rosły w miarę jedzenia, w zespole jak i wśród olsztyńskich kibiców. Jednak cały czas pamiętaliśmy, że najważniejsze są play-offy, no i mieliśmy rację.
Rok 2008 kończyliście wygraną z Wisła Płock i wielkimi szansami na zajęcie 2. miejsca na zakończenie rundy zasadniczej. Ostatecznie zajęliście w niej 3. miejsce, które było historycznym wydarzeniem w dziejach klubu. Czy to nie uśpiło trochę waszej czujności?
- Właśnie może jakby nie było przerwy miedzy rozgrywkami to wyglądałoby to inaczej (śmiech). Jednak po przerwie zimowej nie prezentowaliśmy się tak jak poprzednio. Czujności naszej na pewno to nie uśpiło, bo wychodząc na boisko każdy z nas chciał wygrać mecz. I na pewno nie myśleliśmy o tym że jesteśmy na 3 miejscu...
W tym roku rzuciłeś nieco mniej bramek niż wcześniej. Czy to oznacza, że to był słabszy sezon dla ciebie?
- Uważam wręcz odwrotnie, mniej bramek rzuciłem, ale na pewno miałem większy procent skuteczności - tak mi się wydaje, a piłka ręczna jest grą zespołową i liczy się dobro drużyny. A po drugie gra zespołu ustawiona była bardziej pod prawą stronę.
Jak oceniasz sytuację, w której w przyszłym roku będziesz o pozycję rywalizował jedynie z Mateuszem Kopycińskim?
- Mateusz to znakomity, młody zawodnik. Ma talent i ogromną chęć do gry i takich ludzi lubię najbardziej. Zawsze kiedy się zmieniamy na boisku życzymy sobie powodzenia. Po drugie rywalizacja potrzebna jest na każdej pozycji i tylko podnosi poziom gry. A od formy będzie zależało, który z nas będzie wychodził jako pierwszy.
Kogo, jako kapitan, wyróżniłbyś w tym sezonie w zespole Travelandu Społem?
- Tak jak już mówiłem wcześniej, piłka ręczna to gra zespołowa i cały zespół ma wpływ na wynik meczu - także wyróżniłbym cały zespół.
Działacze zapowiadają, że zespół nie wystartuje w Challenge Cup w przyszłym roku. Trochę szkoda?
- Bardzo szkoda, ale niestety nie ma na to środków finansowych. Trzeba liczyć siły na zamiary.
Sezon skończył Ci się nieco później, bo jako student UWM-u grałeś jeszcze w Akademickich Mistrzostwach Polski. Jak oceniasz poziom na AMP-ach?
- Z roku na rok poziom jest wyższy. Także jeśli chodzi o naszą drużynę.
Czy uczelnia zaplanowała dla was jakieś nagrody za zajęcie 3. miejsca wśród uniwersytetów?
- Przede wszystkim nie gramy dla gratyfikacji i na takie nigdy nie liczymy. Brąz to wielkie wyróżnienie i spora duma dla zespołu.
Prosto z AMP-ów musiałeś jechać do Mielca na Mecz Gwiazd. Jakie to uczucie zagrać z najlepszymi w ekstraklasie?
- Możliwość gry w takim meczu to ogromne wyróżnienie dla zawodnika, dlatego bardzo dziękuję za oddane na mnie w plebiscycie głosy. To nowe, ale bardzo ciekawe doświadczenie i znakomita okazja do promocji piłki ręcznej w Polsce. I choć znamy się z większością zawodników od lat, to także ciekawe doświadczenie zagrać mecz w zupełnie innym składzie niż na co dzień.
Mieliście okazję pogadać o piłce ręcznej?
- Tak, okazja do takich rozmów była, zwłaszcza że sezon już za nami i można było rozmawiać już bez emocji i rywalizacji.
Na boisku byłeś jednym z najbardziej zmotywowanych zawodników i podobnie jak Piotr Frelek wziąłeś na siebie zdobywanie bramek dla Północy. Mimo to, zaliczyłeś również efektowny rzut karny z obrotem.
- Starałem się bawić, a dla mnie wielką zabawą jest zdobywanie bramek, także starałem się jak mogłem. Przy okazji udało mi się zdobyć parę ładnych bramek. (śmiech)
No właśnie, skoro jesteśmy przy efektownych grze i bramkach. Chodzą słuchy, że weźmiesz udział w turniejach plażowej piłki ręcznej…
- To nie są słuchy a fakt. Zgłosiłem już zespół z Olsztyna do turnieju w Inowrocławiu. Pierwsze mecze już w najbliższą sobotę od 9 rano. W zespole jest także Michał Bartczak, Mateusz Kopyciński, Daniel Urbanowicz, Jacek Zyśk i Adam Wolański.
Turnieje będą pokrywać się terminami z obozem przygotowawczym. Czy rozmawiałeś już na ten temat z trenerem Kisielem?
- Jeszcze nie wiemy w jakich turniejach wystąpimy.
Przygotowania zaczynacie 6 lipca od treningów w Olsztynie. Będą jakieś wakacje?
- Tak, na pewno parę dni znajdzie się na odpoczynek i czas dla rodziny.
Wygląda na to, że w przyszłym sezonie będzie dwóch pretendentów do walki o mistrzostwo. Jak oceniasz wzmocnienia kielczan i płocczan?
- Nie znamy jeszcze wszystkich transferów tych zespołów, na pewno będzie ciekawie. Może parę innych zespołów włączy się w walkę o mistrzostwo.
Jak podobały ci się mecze finałowe? Komu kibicowałeś?
- Mecze finałowe były bardzo widowiskowe, kibicowałem piłce ręcznej. (śmiech) Myślę że właśnie przez ten wspaniały finał system rozgrywek się nie zmienił.
Czy pięć meczów także w walce o 3. miejsce to twoim zdaniem zaskoczenie?
- Chyba nie, to była po prostu walka do ostatniej minuty w każdym meczu.
Kto w przyszłym sezonie będzie dla was głównym rywalem w walce o pudło?
- Pozostałe 11 drużyn.