ME 2018: w polskim obozie wciąż jest nadzieja. "Udowodniliśmy, że potrafimy wygrywać ze Szwedkami"

PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: zawodniczki reprezentacji Polski
PAP / Marcin Bielecki / Na zdjęciu: zawodniczki reprezentacji Polski

W niedzielę Biało-Czerwone uległy Dunkom (21:28). Mimo że to już druga porażka Polek na mistrzostwach Europy, droga do kolejnej rundy jeszcze nie jest zamknięta. O awans zawodniczki Leszka Krowickiego zagrają ze Szwedkami.

W pojedynku z Dunkami kolejny raz ogromną bolączką reprezentantek Polski była skuteczność, a dokładniej rzecz ujmując - jej kompletny brak. Biało-Czerwone myliły się na potęgę, marnowały bardzo dużo stuprocentowych sytuacji, pozwalały błyszczeć bramkarce - Sandrze Toft i zrobiły z niej jedną z największych gwiazd spotkania.  Według statystyk do siatki wpadał jedynie co drugi rzut Polek, ale to nie oddaje całego obrazu gry. Z dwudziestu jeden trafień aż siedem padło po rzutach karnych, a to nie najlepiej świadczy o funkcjonowaniu ataku pozycyjnego i grze z kontrataku.

O ile w pierwszej połowie różnica między oboma zespołami nie była aż tak bardzo widoczna, o tyle w drugiej części meczu Dunki całkowicie przejęły kontrolę.

- Jesteśmy bardzo smutne po tej drugiej przegranej. W krótkim czasie robimy zbyt dużo błędów i tracimy zbyt dużo łatwych bramek, a potem za to płacimy - powiedziała najskuteczniejsza zawodniczka reprezentacji Polski, zdobywczyni siedmiu trafień Monika Kobylińska i dodała: - Wciąż jestem optymistką, po prostu musimy ulepszyć swoją grę i pokazać nasze umiejętności.

Biało-Czerwone wciąż są w grze o awans. Aby jednak móc o nim myśleć, muszą bezwzględnie pokonać szczypiornistki ze Szwecji, a później patrzeć na to, co będzie działo się w starciu Serbii z Danią. Najwięcej komfortu da im wygrana pięcioma trafieniami.

- Tak się złożyło, że faworytkami meczów, które rozegraliśmy do tej pory, jak i następnego przeciw Szwecji, są nasze rywalki. Musimy do tej sytuacji podchodzić rozsądnie i szukać swoich szans na wygraną - powiedział Leszek Krowicki. - Udało nam się w przeszłości sprawić niespodzianki, stąd podchodzimy do tych spotkań z jednej strony z mniejszym potencjałem sportowym od przeciwnika, ale z drugiej równocześnie z dużymi ambicjami i nadzieją na sukces i dwa punkty - dodał szkoleniowiec.

Spotkanie "o wszystko" zostanie rozegrane we wtorek o godzinie 18:00. - Nasz następny rywal, czyli Szwedki to doświadczony zespół, który od kilku lat występuje w podobnym składzie, a o jego sile stanowi wiele znakomitych zawodniczek z Isabelle Gullden na czele. Przed rokiem podczas mistrzostw świata w Niemczech udowodniliśmy jednak, że potrafimy grać i wygrywać z reprezentacją Trzech Koron - podkreślił trener.

ZOBACZ WIDEO: Rajd Barbórka 2018. Dlaczego zawody są tak wyjątkowe?

Komentarze (0)