Do niefortunnego zdarzenia doszło podczas przerwy między kolejnymi sezonami. Mariusz Jurkiewicz przełamywał gałąź, w palec wbił mu się kolec. Wydawało mu się, że to tylko drzazga, ale okazało się, że przebił on palec na wylot.
- Nie mam czucia, a krążenie też nie jest najlepsze. Zapalenie poprzeżerało mi ścięgna czy więzadła. Nie znam się dokładnie na anatomii palca, ale wiele rzeczy jest tam na tyle uszkodzonych, że nie ma już szans, by się zregenerowało - wyjawił Mariusz Jurkiewicz w emocjonalnej rozmowie z Maciejem Wojsem w TVP Sport.
Kilka tygodni temu lekarz klubowy PGE VIVE Kielce wyjawił, że była nawet groźba amputacji. - Ta informacja pojawiła się tuż przed tym, jak pojechałem do Poznania na trzecią - teoretycznie ostateczną - operację. Pamiętam rozmowę dzień wcześniej z naszym doktorem. "Ciesz się, że masz palec, ale się do niego nie przyzwyczajaj" - tak mi powiedział. Tak jak teraz rozmawiamy, to wszystko wygląda zupełnie inaczej, ale wtedy stan zapalny był na tyle poważny, że lekarze już wcześniej zastanawiali się czy nie będzie trzeba amputować palca i jakoś wygaszać ten pożar - mówił Jurkiewicz.
Zawodnik walczy jednak o powrót do formy, by na nowo poczuć emocje związane z walką o ligowe zwycięstwa. - Robię wszystko, by 30 października w ligowym meczu z Azotami być już na boisku. Myślę, że będę gotowy. Zobaczymy jednak czy trener uzna, że jestem na tyle przygotowany, by pomóc drużynie - powiedział. Jurkiewicz na razie nie myśli o zakończeniu kariery, nie wybiega za daleko w przyszłość.
Vive po ośmiu meczach jest liderem tabeli w PGNiG Superlidze Mężczyzn.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Różnica klas w "świętej wojnie". Pewna wygrana PGE VIVE Kielce
Ivan Cupic stracił palec podczas meczu kilka lat temu, gra nadal. Ciekawe co na to Karol Bielecki?