- Nadszedł czas, by ruszyć się z Kielc. Póki jestem zdrowy i silny, chcę spróbować czegoś nowego - mówił nam przed sezonem. Wychowawca tamtejszej młodzieży i ośmiokrotny mistrz Polski w roli asystenta postanowił spróbować pracy na własny rachunek. Dostał oferty z egzotycznych krajów, ale wybrał ambitniejszą opcję - odbudowę MMTS-u Kwidzyn.
W Kielcach wiedzą, że Strząbała zna PGE VIVE może nawet lepiej niż własną kieszeń. Przeczyta pomysły Tałanta Dujszebajewa, rozłoży starych znajomych na czynniki pierwsze i przygotuje obronę MMTS-u na wiele wariantów. W tym pozornie idealnym scenariuszu jest kilka luk. Przede wszystkim kwidzynianie to nie ta półka sportowa - znajomość VIVE nie przydała się podczas sierpniowego Szczypiorno Cup, skończyło się pogromem 34:17. Poza tym, nowi gracze, szczególnie Luka Cindrić, to zagadka dla szkoleniowca MMTS-u.
Strząbałę dobrze wspominają w Kielcach, w końcu triumfował z drużyną w Lidze Mistrzów, był z nią na dobre i na złe. Tak jak klub razem z nim. Kiedy trener zachorował na nowotwór (szpiczaka mnogiego), VIVE zorganizowało spotkanie gwiazd i przeznaczył dochód na jego leczenie. Przygotowało też licytacje wartościowych przedmiotów, byle tylko pomóc szkoleniowcowi. Choroba jest aktualnie w remisji.
Byli podopieczni bardzo dobrze pamiętają trenera. - To jego dom. Cieszymy się, że przyjedzie - mówi Uros Zorman, obecnie II trener VIVE. - Miałem okazję z nim pracować trzy lata. Na pewno wspominam go bardzo pozytywnie jako człowieka i trenera - dodaje Bartłomiej Bis.
ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Błaszczykowski wrócił do gry. Wolfsburg znów bez wygranej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Po pierwsze dyscyplina, po drugie dyscyplina - dorzuca Marko Mamić. Pod słowami Chorwata mogliby podpisać się gracze MMTS-u, którzy latem dostali mocno w kość. Na razie harówka przynosi efekty, MMTS jest piąty w Superlidze, przegrał tylko z Gwardią i Górnikiem.
Nie da się przejść obok obecności Strząbały w Kielcach, ale VIVE koncentruje się na swoich celach. Przed mistrzami Polski arcyważne spotkanie w Lidze Mistrzów z Vardarem Skopje, więc po pierwsze chcą wygrać bez kontuzji, po drugie sprawdzić rozwiązania przed hitem. Do gry gotowi są ci sami gracze, którzy wystąpili z IFK Kristianstad, w tym oszczędzany z mistrzami Szwecji Marko Mamić. Niezmiennie poza kadrą Mariusz Jurkiewicz, Władisław Kulesz i Bis.
W drugim wtorkowym spotkaniu trudno w ogóle zakładać emocje. Orlen Wisła Płock postara się odreagować na Arce ostatnie niepowodzenia z Górnikiem i Ademar Leon. Gdynianie jako jedyni nie zdobyli punktów w Superlidze i będą walczyć o jak najniższy wymiar kary. Z VIVE udało się całkiem nieźle, przegrali tylko 31:40.
PGNiG Superliga, 7. kolejka:
Arka Gdynia - Orlen Wisła Płock / 9.10.2018, godz. 18.00
PGE VIVE Kielce - MMTS Kwidzyn / 9.10.2018, godz. 20.15