Energa Szczypiorno Kalisz bez kolejnej niespodzianki w ORLEN Superlidze Kobiet. Tym razem podopieczne Pethera Krautmeyera były bez szans w starciu z mistrzyniami Polski z Lubina.
Przyjezdne kontrolowały przebieg spotkania i zwyciężyły 37:19. W drugiej połowie dały sobie rzucić zaledwie dziewięć bramek. Można jednak powiedzieć, że kaliszanki miały tę przegraną "wkalkulowaną".
- Mecze z Zagłębiem zazwyczaj nie należą do najłatwiejszych, ale należą do takich, w których można przećwiczyć różne warianty i przygotować się do tych ważniejszych meczów, w których trzeba szukać punktów - mówiła Daria Miłek, zawodniczka Energa Szczypiorno.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Polacy poszli surfować na Florydzie. Taki był efekt
Kaliszanki zajmują aktualnie ostatnie miejsce w lidze z dorobkiem trzech punktów. W najbliższym czasie czekają je dwa niezwykle ważne spotkania - z SPR Sośnica Gliwice i Młyny Stoisław Koszalin.
- Doskonale wiemy, jak wygląda tabela. Młyny Stoisław Koszalin jest naszym bezpośrednim rywalem, SPR Sośnica Gliwice też są blisko, tak że w tych meczach jak najbardziej musimy zdobywać punkty - dodała.
Dla Miłek był to pierwszy występ przed własną publicznością po ponownym związaniu się z Energa Szczypiorno Kalisz. Wyniosła pozytywne wrażenia ze środowego spotkania.
- Bardzo się cieszę, że wróciłam do Kalisza. Tęskniłam za tą halą, za kibicami, miastem. Fajnie było wrócić i wygrać pierwszy mecz. Teraz ten mecz z Zagłębiem też fajnie, żeby wszystko przećwiczyć, a od poniedziałku zaczniemy prawdziwe granie - zakończyła.