- W pierwszej kolejności chciałbym podziękować rywalkom za lekcję, jaką nam udzieliły i gratuluję bardzo pewnego, okazałego zwycięstwa. Ja już wspominałem w wywiadach przed meczem, Metraco Zagłębie dokonało trafionych transferów oraz, przynajmniej z mojego punktu widzenia, gra lepiej niż w zeszłym sezonie. Ta jakość jest dużo większa - zauważył szkoleniowiec chorzowskiego klubu.
W sobotni mecz lepiej weszły jednak Niebieskie, które po dziesięciu minutach gry wygrywały niespodziewanie z wicemistrzem Polski różnicą czterech bramek. - My tutaj przyjechaliśmy spróbować swoich sił i rozwiązań taktycznych, które przygotowywaliśmy przez cały tydzień. Z początku spotkania mogę być zadowolony, ale potem lubinianki zaczęły grać swoją piłkę ręczną i ten mecz się w jakimś momencie zakończył - przyznał Jarosław Knopik.
Metraco Zagłębie Lubin stanęło twardo w obronie i zaaplikowało rywalkom aż jedenaście bramek z rzędu. Ponadto murować bramkę zaczęły Monika Wąż i Monika Maliczkiewicz, które w ciągu 50 minut rywalizacji dały się pokonać jedynie siedem razy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: zagadkowe zdjęcie czeskiej modelki
- Od dziesiątej minuty graliśmy już w swoim stylu. Troszeczkę agresywniej w obronie, stąd też łatwe piłki z kontry. Duże słowa uznania dla bramkarek. Monika Maliczkiewicz obroniła pięć rzutów karnych, a takie sytuacje nie zdarzają się codziennie. Cieszę się, że także Adrianna Górna, po trochę słabszym początku sezonu, wraca na swoje tory. Została MVP meczu jak najbardziej zasłużenie - skomentowała trenerka Miedziowych, Bożena Karkut.
Ekipa z Chorzowa walczyła jeszcze o podreperowanie końcowego rezultatu. Jak wspomniał szkoleniowiec, jego podopieczne nie chciały dopuścić do tego, by lubinianki rzuciły im blisko czterdzieści bramek. Ta sztuka się udała, jednak w ataku nie udało się zrealizować jednego założenia. - Po cichutku marzyłem o tym, że będzie dwójka z przodu, ale niestety się nie udało - zdradził Jarosław Knopik.
- My mamy swoje cele, a Metraco Zagłębie ma swoje. Tutaj są zawodniczki ograne, z doświadczeniem i z bardzo dobrą jakością. Moje dziewczyny jeszcze kilka miesięcy wstecz oglądały te szczypiornistki w telewizji i marzyły o tym, żeby wziąć autograf, a teraz mają okazję z takim zespołem rywalizować. To lekcja sroga, ale mam nadzieję, że na przyszłość jak najbardziej pożyteczna - zakończył trener KPR Ruchu Chorzów.