Bertus Servaas: Wolimy zadbać o Superligę niż na siłę grać w Lidze SEHA

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Prezes Vive Bertus Servaas i Dean Bombac
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Prezes Vive Bertus Servaas i Dean Bombac

To już pewne - PGE VIVE Kielce nie wystąpi w prestiżowej Lidze SEHA. Mistrzowie Polski koncentrują się na rozwoju Superligi. Prezes VIVE, Bertus Servaas, zdradził kulisy rozmów ze sternikami piłki ręcznej w naszym kraju.

Jeszcze kilkanaście dni temu Servaas podkreślał: - Jesteśmy zainteresowani Ligą SEHA. Będziemy negocjować z Superligą i związkiem piłki ręcznej.

Rozgrywki z udziałem najlepszych drużyn Europy Środkowo-Wschodniej cieszą się olbrzymią popularnością, szczególnie na Bałkanach. Jeśli wierzyć słowom prezesa, to PGE VIVE Kielce realnie rozważało udział w zmaganiach i boje ze znacznie silniejszymi przeciwnikami niż w kraju. W Superlidze nikt nie zbliża się do ich poziomu.

Po rozmowach z wiceprezesem ZPRP, Henrykiem Szczepańskim oraz prezesem Superligi, Markiem Janickim, Servaas wybrał inną ścieżkę rozwoju. Liga SEHA przez kilka najbliższych lat na pewno nie dla VIVE.

- Za mną bardzo dobre rozmowy. Prawdę mówiąc, wybór nie był dla mnie tak trudny. Uważam, że lepiej skoncentrować się na interesach polskiej piłki ręcznej. Wolimy zadbać o Superligę niż na siłę występować w Lidze SEHA. W 100 proc. zaangażujemy się w rozgrywki w kraju - zapowiedział.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: PGE VIVE Kielce ponownie mistrzem Polski

Sternicy polskiego szczypiorniaka nie stawali okoniem i dopuszczali możliwość występów VIVE w Lidze SEHA. Z udziału zrezygnowali kielczanie. Dodatkowa rywalizacja wiązałaby się z ogromnym obciążeniem dla zawodników, podróżami po Europie, a co za tym idzie, koniecznością posiadania jeszcze szerszej kadry.

- Związek nie postawił veta, to nasza decyzja. Powiedzieli, że jeśli chcemy zagrać, to możemy spróbować wcisnąć dodatkowe 14 spotkań do kalendarza. W trakcie rozmów pojawiło się jednak dużo sensownych argumentów i zdecydowałem, co jest dla nas najważniejsze. W końcu mieszkamy w Polsce i moim interesem jest nasza liga - skwitował.

VIVE nie myślało nawet o wariancie sprawdzonym na Węgrzech. Telekom Veszprem dostał zgodę od tamtejszej federacji i do rodzimych rozgrywek włączył się dopiero w fazie play-off. Bertus Servaas stanowczo zaprzeczył: - Nie było o tym mowy. Mieliśmy grać na wszystkich frontach.

Rozmowy okazały się kluczowe z jeszcze jednego powodu. Prezes Superligi przedstawił swoje pomysły na przyszłość, zgodne z oczekiwaniami szefa VIVE.

- Idziemy do przodu, ale w naszej opinie za wolno. Mam nadzieję, że prezes Janicki dostanie zielone światło dla swoich idei, które bardzo mi się podobały. Wcześniej brakowało nam wizji na przyszłość. Usłyszałem ciekawe propozycje, możemy zrobić duży krok do przodu. Zależy nam na silnej lidze, walce wielu klubów, a nie wyłącznie trzech-czterech - podkreślił.

Źródło artykułu: