Trzy dni po awansie do turnieju finałowego mistrzostw Europy w piłce ręcznej drużyna dowodzona przez duet Leszek Krowicki - Adrian Struzik miała okazję sprawdzić się na tle bardziej wymagającego rywala. Niemki to aktualnie szósta ekipa w rankingu EHF. To może być nasz przeciwnik podczas grudniowego turnieju finałowego we Francji.
Od pierwszej minuty Polkom brakowało skuteczności. Wydawało się, że gospodynie zdołają szybko zbudować przewagę bramkową. Przeprowadzały błyskawiczne kontry. Co ciekawe, po 9 minutach rywalizacji nasze panie odwróciły jednak niekorzystny wynik (3:4). W przerwie na żądanie Henka Groenera trener Krowicki chwalił drużynę za grę. Chwalić można było przede wszystkim Weronikę Kordowiecką, która między słupkami spisywała się naprawdę przyzwoicie.
Na rezultat ponownie wpływ miała kadra Biało-Czerwonych, która w danym momencie znajdowała się na parkiecie. Gorzej prezentowały się zmienniczki. Za łatwo traciły piłkę w ofensywie. Krowicki nie dokonywał jednak nerwowych ruchów. Tym bardziej, że miejscowe nie potrafiły w pełni przejąć inicjatywy. Najbardziej szkoda było sytuacji stuprocentowych, jak choćby tej z udziałem Sylwii Matuszczyk na kole. Zbyt często na blok rywalek nadziewała się pierwsza strzelba Superligi, Sylwia Lisewska. To jednak "Lisek" atomowym uderzeniem ustaliła wynik do przerwy (15:14).
Fragment po zmianie stron znów nie należał do udanych. Po trafieniu Emily Boelk gospodynie prowadziły już 18:15. O dziwo, taki wynik bardzo źle wpływał na zawodniczki Groenera. Nie dość, że błyskawicznie straciły całą wypracowaną wcześniej przewagę, to niedługo potem musiały gonić (21:23). Polki nieźle radziły sobie w obronie. Pierwszy raz na dwie minuty została wykluczona Joanna Drabik, a była to już 39. minuta meczu. Chwilę później Kinga Achruk pokazała, jak wielką jest zawodniczką. W trudnej pozycji piękną wkrętką pokonała Roch.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: PGE VIVE Kielce ponownie mistrzem Polski
Na prawym skrzydle skuteczna była Marlene Zapf. Koleżanki często dogrywały do niej piłkę, a ta wybierała to krótki, to dłuższy narożnik bramki Kordowieckiej. W polskim teamie dużo radości kibicom sprawiała gra Karoliny Kudłacz-Gloc czy też Kingi Grzyb. Ta pierwsza nie tylko zachowywała skuteczność, ale jeszcze lepiej asystowała i to w iście mistrzowski sposób. Na 4 minuty przed końcem prowadziliśmy w Monachium 28:27. Szkoda, że nie udało się zachować chłodnej głowy do ostatniej sekundy. Za wcześnie na rzut zdecydowała się Lisewska i zamiast remisu, Polki zeszły z parkietu pokonane.
Na półtorej minuty przed końcem 9 tysięcy kibiców podziękowało Annie Loerper za grę w kadrze Niemiec. To był bowiem jej ostatni występ.
Niemcy: Roch, Eckerle - Zapf 4, Grijseels 1, Loerper 2 (0/1), Smits 2, Behnke 2, Schirmer, Boelk 2, Grobmann, Weigel 1, Geschke 3, Mueller 5, Minewskaja 1, Schulze 4, Stolle 3.
Karne: 0/1.
Kary: 6 min. (Smits - 4 min., Zapf - 2 min.).
Polska: Kordowiecka - Łabuda 1, Kobylińska 2, Grzyb 6, Kudłacz-Gloc 7 (1/2), Roszak 1, Janiszewska 3, Zych, Drabik 2, Rosiak, Mączka, Lisewska 2 (0/1), Matuszczyk, Achruk 5 (1/1), Sobiech.
Karne: 3/4.
Kary: 4 min. (Drabik, Zych - 2 min.).
Widzów: 9000
Kiepska w obronie, "0" w ataku - taka Marta to przy Niej wszechstronny Gigant
i super zgranie z Kinią i Asią !
Czytaj całość