Scenariusz znany od kilku lat - koniec sezonu, z drużyny Orlenu Wisły Płock odchodzą kolejni kluczowi zawodnicy. W ich miejsce przychodzą inni, ponoć dalej gwarantujący ten sam poziom sportowy, chociaż nie ma to przełożenia w najważniejszych spotkaniach. I w momencie, gdy zespół jak tlenu potrzebuje uznanych nazwisk, z którymi mogliby utożsamiać się kibice, zarząd wpada na genialny pomysł - nie przedłuży kontraktu z Valentinem Ghioneą.
Czy leci z nami pilot?
Polityka kadrowa Nafciarzy potrafi zaskakiwać nawet najwytrwalszych sympatyków. Zrozumiałe jest, że niektórych zawodników nie da się zatrzymać. Tak było w przypadku Rodrigo Corralesa czy Kamila Syprzaka, ściągniętych przez europejskie potęgi. Z możliwości odejścia po dwóch sezonach bez mrugnięcia okiem skorzystał również jeden z kluczowych graczy ostatnich sezonów, Gilberto Duarte, ponoć nowy gracz Barcelony. Tym bardziej dziwi lekkomyślność, z jaką zarząd Wisły oddał "Valiego".
Może słowo "ikona" to za dużo, ale Rumun zaskarbił sobie sympatię bywalców Orlen Areny. W drużynie jest już 6 lat, wychodził w siódemce tak u Manolo Cadenasa, jak i Piotra Przybeckiego. Wielokrotnie był najlepszym strzelcem Nafciarzy w rozgrywkach ligowych oraz europejskich - w barwach Wisły rzucił łącznie ponad 1200 bramek. Dla porównania, wychowanek klubu i legenda Adam Wiśniewski, podobną ilość zdobył przez 13 sezonów gry w niebiesko-biało-niebieskiej koszulce. Nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę trzy lata poświęcone na leczenie kontuzji obecnego prezesa - liczby Ghionei wciąż robią wrażenie.
Jak każdemu, rumuńskiemu prawoskrzydłowemu też zdarzały się gorsze momenty. W kończącym się sezonie nie był tak skuteczny jak wcześniej, potrafił irytować niewykorzystanymi akcjami, ale i tak stanowił istotne ogniwo zespołu. Był zawodnikiem, który poniżej pewnego poziomu po prostu nie schodził. Dawał możliwość rotowania składem w ataku i obronie. Był lubiany przez kibiców, a z tymi kierownictwo klubu z Płocka ma solidnie na pieńku. Trudno nie mieć zatem wrażenia, że decyzja o nieprzedłużeniu kontraktu z Ghioneą jest, lekko mówiąc, niezrozumiała. Tym bardziej, że sam zawodnik chciał grać dłużej w Płocku.
Rumuna w Wiśle zastąpi Mateusz Góralski, wychowanek klubu z Tumskiego Wzgórza, który reprezentował ostatnio barwy Piotrkowianina Piotrków Trybunalski. I to właśnie wybór zmiennika kładzie się cieniem na decyzji klubu. Chociaż Góralski to solidny ligowiec, zawodnik z dużym potencjałem (co dostrzega m.in. Patryk Rombel powołując regularnie skrzydłowego do reprezentacji B), to nie jest to gracz pokroju Ghionei czy chociażby Patryka Mauera - odkrycia obecnego sezonu, który rzucił dla KPR-u Gwardii Opole już blisko 180 bramek w tegorocznych rozgrywkach. Dla porównania - nowy skrzydłowy Wisły miał na koncie 89 goli.
ZOBACZ WIDEO Orlen Wisła Płock rozbiła KPR Gwardię Opole i zameldowała się w finale PGNiG Superligi
Do diabła z konsekwencją
Wymiana 34-letniego Rumuna na młodszego Góralskiego dziwi szczególnie w kontekście pozostałych ruchów transferowych. Za rozegranie odpowiadać będzie rówieśnik Ghionei Ondrej Zdrahala, na koło z kolei sprowadzony został 38-letni Renato Sulić. Chimerycznego Sime Ivicia zamienił Słoweniec Ziga Mlakar.
Większość kibiców liczyła zapewne na głośniejsze nazwiska, w szczególności w przypadku środkowego rozgrywającego. W kuluarach mówiło się przecież o takich graczach jak Miha Zarabec czy Aidenas Malasinskas. Jednak tegoroczne transfery, jak na standardy wyznaczone przez poprzednie zarządy Orlenu Wisły, wyglądają naprawdę porządnie. Mlakar - solidny prawy rozgrywający, brązowy medalista mistrzostw świata. Zdrahala - król strzelców mistrzostw Europy. Sulić, ciągle prezentujący wysoki poziom kołowy, którego Ljubomir Vranjes widział w reprezentacji Węgier. Na papierze robi wrażenie, prawda?
No właśnie - na papierze. Mlakar nie prezentuje się równie dobrze jak przed styczniowymi mistrzostwami kontynentu. O Zdrahali większość kibiców usłyszała pewnie po raz pierwszy podczas ostatniego europejskiego czempionatu. Z kolei Sulić powoli zbliża się do końca swojej kariery - i chociaż w jego wypadku zaglądanie w metryczkę może być trochę nieeleganckie, to wieku się nie oszuka i Chorwat może coraz częściej odwiedzać gabinet lekarski.
Patrząc na powyższe wzmocnienia, wymiana Ghionei na Góralskiego po prostu...nie pasuje. O ile transfery do Wisły nie powalają na kolana, to jednak powinny one wnieść nową jakość do zespołu. Rotacja na prawym skrzydle jest jednak wyraźnym osłabieniem zespołu - tak pod względem sportowym, jak i marketingowym.