Obie drużyny grały falami, jednak na przestrzeni całego spotkania lepiej zaprezentowali się zawodnicy z województwa świętokrzyskiego. Początek pojedynku bezsprzecznie należał do gospodarzy - Nafciarze byli mocno zmotywowani i już od pierwszych minut starcia rzucili się do twardej walki. Efekty przyszły szybko - Wiślacy błyskawicznie wyszli na prowadzenie, a w 14. minucie ich przewaga wynosiła już trzy trafienia.
Wtedy jednak płocczanie kompletnie stanęli - nagle wszystko przestało im wychodzić, popełniali błąd za błędem, rozregulowała się ich skuteczność, inicjatywa całkowicie przeszła w ręce rywali. Żółto-biało-niebiescy za to złapali wiatr w żagle, a pomyłki przeciwników z zabójczą precyzją wykorzystywali na swoją korzyść. Kielczanie szybko zdobyli osiem trafień, Wisła odpowiedziała tylko jednym i sytuacja na tablicy wyników uległa diametralnej zmianie.
Po chaotycznym pierwszym kwadransie obu ekip, rzutach w słupki i poprzeczki, spóźnionych podaniach, złych chwytach i błędach kroków, w drugiej części pierwszej połowy gra wreszcie się ustabilizowała.
Kielczanie odskoczyli na pięć trafień i z dużym spokojem kontrolowali rezultat. Nafciarze zbytnio zadania im jednak nie utrudniali. Po doskonałym początku powietrze jakby zeszło z Wiślaków i trudno im było wrócić do odpowiedniego rytmu.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski zabrał głos w sprawie transferu. "Nie myślę o klubie. Liczy się tylko mundial"
Przed zejściem do szatni bolesny cios wyprowadził jeszcze Michał Jurecki. Zawodnik w fantastyczny sposób z wolnego po czasie pokonał płocki blok i Marcina Wicharego. Rozgrywający idealnie złożył się do rzutu i znalazł lukę między murem przeciwników.
Po przerwie mistrzowie Polski błyskawicznie powiększyli swoje prowadzenie. W Wiślaków jednak wstąpiły nowe siły i rzucili się do odrabiania strat. Gospodarze nie odpuszczali, grali ambitnie i mocno naciskali na żółto-biało-niebieskich. Kilka doskonałych obron zaliczył Adam Morawski i gracze PGE VIVE znaleźli się w małych opałach.
O ile w pierwszej połowie gra była dość spokojna, o tyle w drugiej części meczu na parkiecie zaczęło iskrzyć. Nie brakowało nerwów, kłótni i przepychanek, a sędziowie znacznie częściej musieli używać swoich gwizdków.
W gorącej atmosferze lepiej odnaleźli się przyjezdni - wytrzymali napór Orlenu Wisły i odparli ich atak. Kielczanie zachowali zimną krew i dzięki temu mogli cieszyć się z pięciobramkowego prowadzenia
PGNiG Superliga Mężczyzn, finał, 1. mecz:
Orlen Wisła Płock - PGE VIVE Kielce 28:33 (11:15)
Orlen Wisła:
Wichary, Morawski - Daszek 2, Duarte 4, Krajewski 2, Racotea 1, Ghionea 5, Piechowski, Ivić 1, Tarabochia 1, Żabić 6, Mihić 2, De Toledo 2
Karne: 3/3
Kary: 4 min. (Żabić - 4 min.,)
PGE VIVE: Szmal, Ivić - Jurecki 7, Dujshebaev 2, Kus, Aguinagalde 4, Bielecki 2, Jachlewski 4, Strlek 3, Janc 5, Lijewski 2, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Mamić, Bombac 2, Djukić
Karne: 2/3
Kary: 12 min. (Jurecki, Dujshebaev, Jachlewski, Strlek, Mamić - po 2 min.)
No chyba że były ważniejsze sprawy, mordobicie za bramką moż Czytaj całość
No i znowu te ćwiczenia strażackie polegające na jak najszybszej ewakuacji, 1,5 minuty i hala pusta. Nawet nie było okazji si Czytaj całość