Piotr Frelek sprostał ostatniemu zadaniu: Nie byliśmy na wakacjach

WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK / Na zdjęciu: Piotr Frelek
WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK / Na zdjęciu: Piotr Frelek

Sandra Spa Pogoń zapewniła kibicom w Szczecinie niezłą dawkę emocji w Superlidze. Dopiero po rzutach karnych ograła Piotrkowianina Piotrków Tryb. (5:4). - Ostatni mecz też zostaje w głowie. Warto było powalczyć - przyznał trener Piotr Frelek.

Jak dotrzeć do zawodników w ostatnim meczu (przeciwko Piotrkowianinowi), kiedy wiadomo, że już właściwie o nic się nie gra? Z tym właśnie problemem musiał się zmierzyć szkoleniowiec Sandra Spa Pogoni. - Rzeczywiście, to nie jest takie proste zmotywować zawodników. Sam kiedyś nim byłem i wiem, że nie wszystko dociera. Dla kibiców jednak na pewno był to dobry mecz, dla nas i dla zespołu z Piotrkowa także - skomentował Piotr Frelek.

- Nie ma świadomości wakacji, bo będziemy dalej pracować, gdyż mamy spore zaległości. Niemniej szkoda, będzie nam brakowało tego grania. Przerwa jest za długa. Liga ruszy we wrześniu, wystarczy sobie policzyć, ile to jest miesięcy. Cieszę się, że panowie się zmotywowali. Chcieli to spotkanie wygrać. Myślę, że zrobili to dla kibiców, ale także dla siebie. Ostatni mecz też zostaje w głowie. Warto było powalczyć - przyznał.

Ostatnia minuta tych zawodów ciągnęła się niemal w nieskończoność. Spotkanie przed czasem mogli zakończyć i jedni, i drudzy. Gdyby Paweł Krupa lepiej zagrywał do kolegi, a potem po drugiej stronie parkietu odpowiednio ustawił celownik Szymon Woynowski, pewnie emocji byłoby trochę mniej. - Powiem inaczej. Ostatnia minuta albo szybko trwa, albo się bardzo dłuży. Zależy czy się ma piłkę, czy nie - słusznie skwitował trener Portowców.

- Straciliśmy za dużo stuprocentowych sytuacji, których nie rzuciliśmy. Po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić w tym meczu czterema bramkami. W drugiej wyglądało to trochę lepiej. Niemniej pierwszą częścią powinniśmy sobie ten wynik w miarę ustawić. Rywale musieliby więcej biegać i męczyć się, a my moglibyśmy ten mecz kontrolować i spokojniej grać w ataku - ocenił szkoleniowiec.

Zapytany na koniec, czy nie żałuje, że los nie przydzielił ich do grupy granatowej, teoretycznie słabszej, odpowiedział bez kozery. - Co znaczy żałujemy? Jesteśmy w grupie pomarańczowej i tyle. Pytanie co by było, gdyby. Nie ma to znaczenia. Niestety, skończyliśmy ligę. Wcale nie jest powiedziane, że w tamtej grupie walczylibyśmy o coś więcej - rzucił na koniec Frelek.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Amerykanie wszędzie widzą Ibrahimovicia

Komentarze (0)