Marcin Górczyński, WP SportoweFakty: Od nowego sezonu zagra pan w Lipsku, ósmym zespole Bundesligi. Niemieckim klubom się nie odmawia?
Maciej Gębala, obrotowy Orlenu Wisły Płock: Młodzi zawodnicy nie powinni odmawiać. Niczego nie ujmuję Superlidze, ale nie jest najlepszymi rozgrywkami na świecie. Myślę, że podjąłem jak najbardziej słuszną decyzję. Gdy dostałem ofertę z Lipska, to nie chciałem rezygnować z takiej szansy.
W Bundeslidze nie ma nieważnych spotkań. To pewnie miało kluczowy wpływ na decyzję?
Bundesliga sama w sobie jest wymagająca. Co tydzień gra się mecz "na styku". Nieważne, gdzie się pojedzie, zawsze można stracić punkty. 34 naprawdę trudne spotkania ligowe, do tego Puchar Niemiec. Nawet bez udziału w Lidze Mistrzów, wychodzi więcej poważnych potyczek niż w jakiejkolwiek europejskiej lidze. Pole do rozwoju jest ogromne. Oczywiście idealnie byłoby, gdybym miał możliwości gry w Europie i Bundeslidze. Myślę, że na to przyjdzie czas. Na razie muszę mocno pracować nad sobą.
Nie ma co ukrywać, na transfer wpływ miała osoba Michaela Bieglera. Trener Lipska, jeszcze za czasów pracy z reprezentacją, wprowadził pana do drużyny narodowej, pozwolił zadebiutować, zabrał na Euro 2016.
Oferta transferu wyszła z jego inicjatywy. Naciskał kierownictwo, żeby rozpoczęli rozmowy z Wisłą, pomimo że miałem kontrakt do 2019 roku. Wiadomo, że każdy szkoleniowiec lubi dany styl. Bieglerowi przydał do gustu akurat mój i cieszę się, że dał mi szansę powrotu do Bundesligi.
Jaką wizję ma Biegler? SC Lipsk mozolnie dobija się do czołowej piątki, mam wrażenie, że z roku na rok robi postępy.
Zespół jest bardzo młody. To dopiero trzeci sezon w Bundeslidze, a już są wysoko. Do tej pory beniaminek przeważnie awansował i od razu spadał. Lipsk wciąż trzyma się w górnej połówce tabeli, dwa razy zajmował ósme miejsce. Teraz przedłużyli umowy z czołowymi zawodnikami i zamierzają jeszcze się wzmocnić. Fajnie byłoby przebić się na wyższe lokaty, ale wiadomo, że trudno przeszkodzić któryś z pierwszych 6-7 zespołów. W dalszej perspektywie, w Lipsku celują w awans do Pucharu EHF. Wyróżnia się reprezentant Niemiec Phillipp Weber, kolejny z kadrowiczów Maximillian Janke potrafi rzucić siedem bramek przy 100 proc. skuteczności, a przecież spędza cały mecz w obronie. Naprawdę idą do przodu.
Michael Biegler chce z pana zrobić szefa obrony z krwi i kości?
Rozmawiałem z trenerem na ten temat. Mam występować zarówno z przodu, jak i w obronie. Myślę, że ze wcześnie na grę wyłącznie w defensywie. W zespole będzie duża konkurencja. Świetnie spisuje się Alen Milosević, tak samo Bastian Roschek, ale na tym poziomie to naturalne, że klub dysponuje kilkoma zawodnikami na danej pozycji.
Po dwóch latach wraca pan do Bundesligi. Teraz już jako zupełnie inny zawodnik. W Magdeburgu ledwie liznął pan poważnego grania.
Zrobiłem wtedy duży postęp pod względem przygotowania fizycznego, motorycznego. Po raz pierwszy zderzyłem się z fizycznością tej ligi. Nie nagrałem się za dużo, raptem 15 meczów, większość z nich były kilkuminutowymi epizodami. Mam nadzieję, że tym razem wrócę jako pełnoprawny zawodnik Bundesligi, z znacznie większymi szansami na grę.
ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: Liczę, że przyjdą lepsze czasy
Jak Wisła zareagowała na oferty? Przecież kontrakt obowiązywał do 2019 roku
Dostałem od Wisły propozycję przedłużenia kontraktu. Klub zrobił wszystko jak należy, jeżeli chodzi o moją ewentualną przyszłość w Płocku. Po prostu chcę grać w Bundeslidze, to było moje marzenie. Dziękuje Wiśle, że nie sprawiała mi problemów z transferem.
Nie tylko Lipsk wyrażał zainteresowania. Pytał też Magdeburg.
Odezwali się pod koniec roku, bo nie są do końca zadowoleni z Gleba Kalarasza. Żeljko Musa spędza na parkiecie właściwie po 60 minut w Pucharze EHF i Bundeslidze. To zdecydowanie za dużo, nie da się wytrzymać takich obciążeń na dłuższą metę. Chcieli mnie ściągnąć w styczniu, Wisła się na to nie zgodziła, a potem Magdeburg zrezygnował.
Trener Piotr Przybecki namawiał do transferu? Kogo jak kogo, ale jego nie trzeba przekonywać o potędze tej ligi.
Z jednej strony się ucieszył, z drugiej namawiał mnie, żebym został. Doskonale rozumiał jednak, że chciałem przenieść się do Bundesligi. Znał urok tych rozgrywek, w końcu spędził tam bodaj 18 lat. Wiedział, że przy takiej ofercie nie zatrzyma mnie siłą.
Dwa lata w Wiśle chyba dużo pana nauczyły? To było pierwsze poważne granie w karierze.
W Płocku zrobiłem duży krok w przód. Stałem się spokojniejszy, czuję się pewniej, nie mam żadnych kompleksów na boisku, niezależenie od tego, kto stoi naprzeciwko. Na początku nie pojawiałem się zbyt często na parkiecie, potem dostawałem znacznie więcej minut, czasem prawie całe mecze, za co jestem wdzięczny Piotrowi Przybeckiemu. Uważam, ze wybrałem właściwą drogę. Po Magdeburgu potrzebowałem występów.
Wisła przez ostatnie dwa sezony zafundowała kibicom huśtawkę nastrojów. Niezłe mecze, a nawet bardzo dobre, przeplatane fatalnymi występami. Tak jak ten feralny ćwierćfinał Pucharu Polski w Zabrzu (porażka 30:33 - przyp.red.). Co się wtedy stało?
Sami do końca nie wiemy. Początkowo nie graliśmy jakoś tragicznie, prowadziliśmy w pierwszej połowie. Po przerwie przewaga urosła do pięciu bramek, a potem... No właśnie. W ciągu dziesięciu minut chyba dziesięć razy rzuciliśmy w Martina Galię. Nic mu nie chce odbierać, ale trafialiśmy w niego. Górnik po prostu nas ukarał. Nie było obrony, nie pomogli bramkarze i skończyło się porażką. Bardzo dziwny mecz.
Od razu po spotkaniu zawrzało w klubie?
Czuliśmy, że szykuje się trzęsienie ziemi. Zarząd jest w stanie zrozumieć porażkę w Lidze Mistrzów. W Polsce już niekoniecznie. Wytłumaczenie nie było. Nie zamierzam nas bronić, zagraliśmy beznadziejnie i poszły za tym konsekwencje.
Choć drugi raz z rzędu odpadliście z Ligi Mistrzów, to tak naprawdę wyniki nieco zaciemniają obraz. Zdarzały wam się naprawdę dobre i zacięte spotkania, jak w Skopje czy Barcelonie. Co decydowało?
Tu nie chodzi o wytrenowanie, choć słyszałem takie opinie. Jesteśmy dobrze przygotowani fizycznie. Nie odcina nam nagle prądu. Niby brakuje niewiele, ale jak się potem okazuje - bardzo dużo. Prezentujemy się świetnie, jak z Vardarem, a na końcu decydują detale. Europa zrobiła krok do przodu, a my i tak potrafimy być lepsi przez 45 minut, nawet bez gwiazd w składzie. Zawsze czegoś zabraknie. Sam, nie wiem czego. Zresztą wszyscy w klubie się nad tym zastanawiają.
*Gębala dołączy do licznej grupy reprezentantów za zachodnią granicą. W Bundeslidze grają Piotr Chrapkowski (Magdeburg), Piotr Wyszomirski (Lemgo), Andrzej Rojewski (Lipsk), o utrzymania walczy TuS Luebbecke z Łukaszem Gierakiem, Piotrem Grabarczykiem, a od nowego sezonu z Patrykem Walczakiem. Blisko awansu do Bundesligi jest Bergischer Macieja Majdzińskiego. Na wypożyczeniu w Huettenberg przebywa Szymon Sićko.
Maciej Gębala ok Czytaj całość