KPR Legionowo szukał jaj w przerwie meczu w Kaliszu. Energa MKS liczy punkty, nie ocenia stylu

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Mikołaj Krekora
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Mikołaj Krekora

Energa MKS Kalisz kontynuuje dobrą passę w meczach we własnej hali. W sobotę zespół z Wielkopolski pokonał KPR Legionowo 27:25. Po meczu przyjezdni mieli do siebie ogrom pretensji po słabej pierwszej połowie

[b][tag=12140]

Marcin Smolarczyk[/tag], trener KPR Legionowo: [/b]W pierwszej połowie mecz nie układał się po naszej myśli. Głowy i jaja zostawiliśmy w autokarze i trzeba było po nie iść w przerwie. Kaliszanie nam odskoczyli na spokojną dla nich przewagę bramkową. W takich sytuacjach trudno gonić wynik, ale w drugiej połowie się pozbieraliśmy. Wiadomo, kiedy prowadzi się tak wysoko wkrada się rozprężenie.

Paweł Rusek, trener Energi MKS-u Kalisz: Pierwsza połowa ustawiła cały mecz. Zagraliśmy bardzo dobrze przed 30 minut w obronie. Mieliśmy szansę na kontry i szybkie środki, co dawało nam najłatwiejsze bramki. Z szatni wyszliśmy skoncentrowani. Niestety, tylko do 40. minuty. Potem się posypaliśmy. Zawodnicy zaczęli grać indywidualnie. Mieliśmy sześć stuprocentowych przestrzelonych sytuacji. Naszą najskuteczniejszą broń, czyli kontrataki, przejął rywal. Cała nasza zdobycz została roztrwoniona. Wynik bardzo cieszy, ale analizę ostatnich minut musimy wykonać i wyciągniemy wnioski. W Głogowie, po blamażu w Szczecinie, zagraliśmy bardzo dobry mecz i przegraliśmy jedną bramką. Przez 40 minut dobrze radziliśmy sobie w Puławach, ale też wyjechaliśmy z niczym. Tutaj mieliśmy słabszy kwadrans, ale punkty zostają.

Mikołaj Krekora, bramkarz KPR-u Legionowo: MKS tylko przez ułamek sekundy mógł poczuć, że jeszcze mogło coś się wydarzyć. Strata była zbyt duża. Końcowy wynik wygląda nie najgorzej. Przegraliśmy dwoma bramkami, ale kto był na meczu, to widział. MKS nadał tempo meczu w pierwszej połowie, a potem kontrolował sytuację. Mamy problemy kadrowe, ale na to nie zwalałbym winy, bo w tym składzie graliśmy dużo, dużo lepiej. Fajnie było wrócić do Kalisza. Gratuluję miastu i klubowi frekwencji i dopingu, ale dziękuję naszym fanom, za to, że przyjechali. Też mamy się czym chwalić.

Paweł Adamczak, rozgrywający Energi MKS-u Kalisz: Nie będę już rozważał negatywnych momentów. W poprzednich meczach graliśmy ładnie, ale nic nam to nie dało. Za styl punktów nie przyznają. Trzydzieści minut dobrego występu w pierwszej połowie wystarczyło żeby wygrać. Druga część daje do myślenia. Styl nie przekonuje. W środę czeka nas już mecz z MMTS-em Kwidzyn i myślę, że z naszymi kibicami uda nam się powalczyć. Przeciwnik jest wymagający, łatwo nie będzie, ale postaramy się powalczyć.

ZOBACZ WIDEO: Czyste konto Wojciecha Szczęsnego - zobacz skrót meczu Juventus Turyn - Inter Mediolan [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)