Dlaczego Islandczycy musieli spędzić w samolocie kilka godzin, by tylko na moment wyjść na parkiet? Taką atrakcję zapewnił
Hafnarfjordur fiński delegat EHF Kurt Roger Sjolund, który "wykazał się" nieznajomością regulaminu rozgrywek. W pierwszym meczu wygrał islandzki zespół, w rewanżu w identycznym stosunku zwyciężył Sankt Petersburg HC i o awansie powinna zadecydować seria karnych. Według delegata - dogrywka.
Rosjanie po porażce w dodatkowym czasie złożyli protest. EHF uznał, że zespoły muszą spotkać się jeszcze raz i rozegrać regulaminową serię karnych. Chcąc nie chcąc, Islandczycy musieli wsiąść w samolot i polecieć do St. Petersburga.
Ich wysiłek nie poszedł na marne, wygrali konkurs 4:3 i awansowali do III rundy kwalifikacji, gdzie czeka słowacki Tatran Preszów. Dzięki katastrofalnej pomyłce delegata szczypiorniści z północy stali się jedną z najbardziej znanych drużyn ostatnich tygodni w piłce ręcznej.
ZOBACZ WIDEO: Marek Saganowski: Będzie można stawiać na Góralskiego