Kielczanki przyzwyczaiły już kibiców do tego, że na ich meczach nie ma nudy. W spotkaniach nie brakuje emocji, ambicji i typowego dla młodości szaleństwa. W poprzednich pojedynkach ta mieszanka nie gwarantowała jednak sukcesu - aż przez dziewięć kolejek szczypiornistki Korony nie były w stanie zakończyć rywalizacji na swoją korzyść.
Odliczanie do pierwszego zwycięstwa już się jednak skończyło. Po niezwykle ciekawym i pasjonującym spotkaniu podopieczne Tomasza Popowicza pokonały u siebie innego beniaminka - KPR Ruch Chorzów.
Kielczanki długimi fragmentami spisywały się bardzo dobrze, dyktowały tempo gry i przede wszystkim kontrolowały wynik. Wydawało się, że wreszcie unikną ogromnych emocji w końcówce i ze spokojem dowiozą zwycięstwo do ostatniej syreny. Gospodynie wygrały, ale było już naprawdę nerwowo. Zawodniczki z województwa świętokrzyskiego grały falami, a w decydującym momencie zanotowały słabą serię, straciły pięć bramek z rzędu i na sześć minut przed końcowym gwizdkiem przegrywały dwoma trafieniami (31:33).
Ambitnie rzuciły się jednak do odrabiania strat, postawiły twardą i mocną obronę i to przyniosło spodziewany skutek. Rywalki się pogubiły, miejscowe wykorzystały ich błędy i dopisały na swoje konto cztery bramki. Chorzowiankom nie udało się już dorzucić ani jednego trafienia i musiały pogodzić się z przegraną.
W szeregach gospodyń świetnie spisała się przede wszystkim Dominika Więckowska. To właśnie ona napędzała grę zespołu i tylko w ciągu siedemnastu pierwszych minut meczu zdobyła osiem bramek. W drugiej partii błyszczały z kolei Priscila Dos Santos i Honorata Syncerz.
PGNiG Superliga Kobiet, 10. kolejka:
Korona Handball Kielce - KPR Ruch Chorzów 35:33 (20:18)
Korona Handball: Orowicz, Chojnacka, Hibner - Więckowska 10, Syncerz 9, Dos Santos 7, Gliwińska 4, Parandii 3, Skowrońska 1, Homonicka 1, Zimnicka, Czekala
Ruch: Kajumowa, Kuszka - Rodak 8, Lesik 7, Piotrowska 5, Drażyk 5, Stokowiec 3, Jasinowska 2, Polańska 1, Masłowska 1, Nimsz 1, Lipok
ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem
Vive też się w końcu przełamało.