Fenomen MKS-u Perły. Wąska ławka, a zespół idzie jak burza

MKS Perła Lublin jest jednym z dwóch zespołów, który w tym sezonie PGNiG Superligi dysponuje bardzo wąską kadrą. Nie przeszkadza to drużynie w osiąganiu naprawdę dobrych wyników. - Nieważne, ile nas jest - przyznaje Kinga Achruk.

- Procentuje okres przygotowawczy i plan, jaki miałem na tę pierwszą fazę sezonu - wyjaśnił dobrą passę swojej drużyny po ostatnim spotkaniu ligowym trener Robert Lis. Jego zespół nie dał szans SPR Pogoni Szczecin, którą pokonał na wyjeździe aż 29:15. Była to już dziewiąta wiktoria lublinianek w sezonie 2017/2018 PGNiG Superligi Kobiet.

- Trenowaliśmy naprawdę ciężko, nawet jeszcze w trakcie sezonu, w którym graliśmy z teoretycznie słabszymi przeciwniczkami. Teraz jest trochę lżej w tych ćwiczeniach. Szkoleniowo tak to się jakoś wszystko układa. Oby tak do końca - dodał z nutką nadziei w głosie szkoleniowiec wicelidera tabeli.

- Zostały nam jeszcze trzy mecze w zasadzie w ciągu 8-9 dni (rozmowę przeprowadzono przed dwumeczem w Pucharze Challenge Cup - dop. red.). Powrót ze Szczecina też na pewno zostawi ślad. Ale jestem dobrej myśli. Takiej gry tym kilku dziewczynom można pozazdrościć. Są naprawdę bardzo, bardzo waleczne. Mają chęć gry w obronie, co jest bardzo ważne - podsumował Lis.

Wąska kadra nie odbiła się na postawie drużyny w dwumeczu przeciwko z ZRK Kumanowo. Lublinianki rzuciły przeciwniczkom łącznie, bagatela, 95 bramek, co jest w III rundzie obecnych rozgrywek w Challenge Cup wynikiem niezwykle okazałym.

W czym tkwi sekret tych sukcesów? - To jest sport, ale na boisku nie kalkulujemy. Nieważne, ile nas jest. Każda, która wchodzi na parkiet, dokłada cegiełkę do zwycięstwa. Myślę, że atmosfera w naszej drużynie jest świetna i to na pewno nam pomaga - stwierdziła z kolei jedna z liderek siódemki z Lubelszczyzny, Kinga Achruk.

18 listopada MKS Perła w 11. kolejce podejmie na własnym parkiecie Metraco Zagłębie Lubin. Wówczas poznamy mistrza pierwszej części sezonu zasadniczego kobiecych rozgrywek.

ZOBACZ WIDEO: Marek Saganowski wspomina grę z Arturem Borucem: Nie ma meczu, w którym zawiódł

Źródło artykułu: