Już od początku spotkanie było jednostronne. Zawodniczki z Elbląga błyskawicznie wyszły na prowadzenie 4:1, wtedy też o czas poprosił trener kielczanek - Tomasz Popowicz. Chwila przerwy i uwagi sztabu szkoleniowego na niewiele się jednak zdały, szczypiornistki z województwa świętokrzyskiego miały bowiem ogromne kłopoty w ofensywie. Przede wszystkim ich bolączką była skuteczność - obijały słupki, poprzeczkę i ścianę wokół bramki.
Przyjezdne bez żadnych problemów kontrolowały pojedynek i z minuty na minutę powiększały swoją przewagę. W początkowej fazie meczu doskonale funkcjonowały ich kontrataki, natomiast później świetnie układała się ich gra z obrotową. Na kole dobrze odnajdowała się Aleksandra Dorsz, a zawodniczki Korony były bezradne w defensywie.
To było jednak starcie, w którym zdecydowanie królowała gra ofensywna, a bramkarki obu drużyn nie błyszczały. Dopiero w 18. minucie pierwszą obroną w całym pojedynku popisała się Aleksandra Orowicz.
Przewaga podopiecznych Andrzeja Niewrzawy szybko urosła do dziesięciu trafień i taką też różnicą zakończyła się pierwsza połowa. Elblążanki po trzydziestu minutach gry prowadziły 19:9.
Druga część zawodów nie przyniosła żadnych zmian w obrazie gry. Drużyna gości bez najmniejszych problemów kontrolowała rezultat i systematycznie go powiększała. Gospodynie wciąż nie potrafiły się przełamać i mogły tylko odliczać minuty do ostatniej syreny - tym bardziej, że w pewnym momencie ich strata wynosiła już dziewiętnaście trafień. Ostatecznie przyjezdne zwyciężyły 39:22.
PGNiG Superliga Kobiet, 7. kolejka:
[b]Korona Handball Kielce - Kram Start Elbląg 22:39 (9:19)
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja na meczu. Arbiter złapał za gaśnicę
[color=#000000]
[/color][/b]