Michał Jurecki: Iskry leciały, ale nie pękliśmy

PAP
PAP

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce po bardzo zaciętym spotkaniu pokonali Orlen Wisłę Płock 25:24 w pierwszym meczu finałowym o mistrzostwo Polski. Zadowolony z rezultatu był kapitan żółto-biało-niebieskich - Michał Jurecki.

Jedno jest pewne - pierwszy pojedynek o triumf na krajowych parkietach spełnił oczekiwania wszystkich kibiców. W tym starciu było wszystko - ogromne emocje, zacięta, wyrównana rywalizacja i naprawdę mocna walka między zawodnikami obu drużyn. Sędziowie mieli sporo pracy, ale i tak momentami na parkiecie buzowało.

- Na pewno było bardzo ostro, iskry leciały. Jestem zadowolony z wyniku, ale bardziej z tego, że jako drużyna nie pękliśmy, bo jak już powiedziałem było naprawdę ostro - jak zawsze na trybunach, ale i na parkiecie. Cały czas była koncentracja, bo bardzo chcieliśmy wywieźć pozytywny wynik z Płocka - powiedział rozgrywający Vive Tauronu, Michał Jurecki.

Zawodnik miał podwójne zadanie - niemal półtora roku temu przejął od Grzegorza Tkaczyka pałeczkę lidera drużyny. W takich spotkaniach jak ten w Płocku rola mediatora jest niezwykle ważna. - Jako kapitan próbowałem uspokoić kolegów, którzy byli nieco zbyt pobudzeni właśnie po to, by skoncentrowali się na aspekcie sportowym, a nie jakiejś pozaboiskowej walce. Sędziowie wkraczali do akcji, ale trzeba było stonować emocje i skupić na tym, co działo się na parkiecie - powiedział zawodnik.

Środowe starcie było najbardziej wyrównanym pojedynkiem w tym sezonie na linii Płock-Kielce. Jeszcze trzy dni wcześniej podopieczni Tałanta Dujszebajewa pewnie wygrali w Pucharze Polski, prowadząc momentami nawet dziewięcioma trafieniami. Wcześniej w fazie zasadniczej także dwukrotnie wygrała siódemka z Kielc. Zaciętość spotkania zupełnie nie zaskoczyła Jureckiego. - Nie ma się co dziwić - to jest finał mistrzostw Polski. Każdy chce wygrać, każdy gra o swoje.

ZOBACZ WIDEO Horror w Płocku. Kulisy finału PGNiG Superligi

Chociaż kielczanie przed rewanżem mają tylko jedną bramkę zaliczki, i tak są zadowoleni z rezultatu. - Wywieźliśmy korzystny wynik, bo zwyciężyliśmy. Teraz gramy u siebie, ale to nie może nas uśpić - nie będzie łatwo i przyjemnie. Jesteśmy skoncentrowani, nie od czwartku, nie od wyjścia z szatni, ale już od zakończenia spotkania w Płocku. Przez te dwa dni musimy odpocząć i przygotować się do meczu - stwierdził kapitan.

Sobotni mecz w Hali Legionów będzie trzecim w ciągu sześciu dni, który żółto-biało-niebiescy rozegrają z Nafciarzami. Co będzie najważniejsze przed tym ostatnim starciem? - Regeneracja, ale przede wszystkim przygotowanie mentalne. W tak krótkim czasie nic wielkiego się nie da wypracować na treningach, może tylko poprawić jakieś szczegóły. Ważna będzie analiza tego środowego meczu - nie ma wątpliwości Jurecki.

Komentarze (0)