Trudna sytuacja Słupi

Wysoka przegrana z Ruchem, kontuzja najskuteczniejszej zawodniczki Anity Unijat, a także widoczne z meczu na mecz zmęczenie dające się we znaki szczypiornistkom Słupi, które praktycznie cały sezon grają jedną siódemką. Te wszystkie przeciwności źle wpływają na atmosferę i realne szanse słupskiej ekipy na pozostanie w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Po wspaniałym meczu w Gdańsku jaki rozegrały szczypiornistki Słupi, a także pewnej wygranej w stolicy z AZS-em Warszawa, mało kto spodziewał się porażki w spotkaniu z chorzowską ekipą. Po takim rozstrzygnięciu sytuacja w drużynie nie jest wesoła. - Ostatni mecz z Ruchem przegrałyśmy sromotnie i po takim spotkaniu nastroje nie mogą być dobre. Jesteśmy w małym dołku i nie ma kto nas z niego wyciągnąć. Poza tym każda z nas jest już bardzo zmęczona sezonem, w którym prawie wszystkie mecze grałyśmy jednym składem - omawia sytuację Paulina Muchocka.

Przed zespołem Słupi trzy mecze do końca rozgrywek, aby liczyć na utrzymanie trzeba po prostu je wygrywać. - Przed nami najważniejsze mecze. Niestety musimy wygrać wszystkie, co w tej sytuacji będzie niezmiernie ciężkie. Mimo, to nie złożymy broni, będziemy walczyły do końca nawet, jeśli przyjdzie nam grać w niepełnym składzie - powiedziała skrzydłowa Słupi.

Podobnego zdania jest bramkarka słupskiej ekipy Iwona Łoś. - Teoretycznie szanse na utrzymanie jeszcze są. Jeśli wygramy dwa kolejne mecze u siebie i urwiemy chociaż jeden punkt w Chorzowie, mamy szanse na grę w barażach na co bardzo liczymy. Gdybyśmy nie wierzyły w zwycięstwa i utrzymanie to nie ma sensu w ogóle wychodzić na boisko. Będzie to jednak bardzo trudne zadanie, gdyż jak było widać w ostatnim meczu chorzowianki mają lepsze warunki fizyczne są od nas po prostu silniejsze. Również sprawy nie ułatwia fakt, że jesteśmy zmęczone. Praktycznie od początku sezonu gramy jedną siódemką, a przy ponad dwudziestu rozegranych meczach w ekstraklasie obciążenia są ogromne i każdy zmaga się z jakimś mniejszym lub większym urazem – przedstawia sytuację bramkarka Słupi.

Lecz nawet wygrana trzech ostatnich spotkań nie zagwarantuje szczypiornistkom Słupi utrzymania. - Bierzemy pod uwagę wszystkie możliwości, łącznie ze spadkiem do niższej klasy. Jeżeli chodzi o moje zdanie w tym aspekcie, to myślę, że przy obecnej sytuacji lepszym rozwiązaniem dla klubu są rozgrywki w pierwszej lidze. Natomiast jeżeli chodzi o nasze indywidualne ambicje, to są bardzo wysokie, więc w każdym meczu, jaki przyjdzie nam zagrać, damy z siebie wszystko! Chce także pozdrowić naszych najwierniejszych kibiców - kończy Muchocka.

Walkę do końca zapowiada także Iwona Łoś. - Niestety do końca sezonu będziemy grać już bez Anity która zmaga się z poważną kontuzją kolana. Jak można się domyślać nasza sytuacja nie jest zbyt optymistyczna, po porażce z Ruchem nasze szanse na utrzymanie zdecydowanie się oddaliły. Jednak gdy uda się nam wygrać wszystko i Gdańsk nam pomoże tracąc punkty z Chorzowem, wtedy będziemy walczyć w barażach. I tam też na pewno się nie poddamy a jak będzie, zobaczymy. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie Słupia będzie występować w najwyższej klasie rozgrywkowej bo jeśli byśmy się wzmocniły trzema czterema zawodniczkami to w przyszłym sezonie można powalczyć o coś więcej niż utrzymanie. Młode zawodniczki które siłą rzeczy musiały się ogrywać w tym sezonie również będą mogły prowadzić grę a nie być tylko uzupełnieniem - powiedziała szczypiornistka Słupi.

Źródło artykułu: