- Trudno gra takie mecze, w których już przed spotkaniem wszyscy skazują cię na porażkę. Powiedzieliśmy sobie jednak, że wszystkiego może nam zabraknąć w tym meczu, ale nie serca. I rzeczywiście, położyliśmy na parkiecie trochę zdrowia - mówił po spotkaniu Cieślikowski.
Jego zespół w pierwszej połowie prezentował się na tle Orlen Wisły nieźle. Dobrym posunięciem była zwłaszcza zmiana systemu gry w obronie na 5:1, na co uwagę zwracał po meczu trener rywali Piotr Przybecki. - Popsuło nam to trochę szyki gry w ataku. Potrzebowaliśmy czasu, żeby wejść na swoje tory - oceniał.
Cieślikowski chwalił swoich graczy. - Próbowaliśmy zaskoczyć (Wisłę) ustawieniem i zaciętością w grze. Na początku drugiej połowy zabrakło nam chłodnej głowy i będąc w przewadze popełniliśmy kilka błędów, przez co zamiast zbliżyć się do rywala, ta strata się utrzymywała. Mimo tego jestem zadowolony z gry i walki, którą pokazali moi zawodnicy - podkreślał.
Wspomniane błędy sprawiły, że Wisła po 37. minucie odjechała Chrobremu. Do tego momentu głogowski zespół tracił do rywali tylko trzy bramki, ale dwukrotnie nie zrobił zbyt dużego użytku z gry w podwójnej przewadze.
ZOBACZ WIDEO: Ewa Piątkowska: konflikt z Ewą Brodnicką to najlepsze, co mi się przytrafiło
- To był kluczowy moment, po nim niestety opadliśmy z sił - mówił rozgrywający Chrobrego, Kamil Sadowski. - Przed meczem nikt na nas nie stawiał i wiedzieliśmy z kim się mierzymy. Zostawiliśmy na boisku kawał serca, to ważne - dodawał.
Chrobry do końca rundy zasadniczej zagra jeszcze z Meblami Wójcik Elbląg i SPR Stalą Mielec. Te mecze zadecydują o tym, czy zespół Cieślikowskiego awansuje bezpośrednio do play-offów, czy może będzie o nie musiał grać w barażach.