W Gdyni zawodniczki AZS-u Łączpol AWFiS Gdańsk po raz kolejny dużo lepiej zagrały w drugiej połowie, jednak ponownie nie wystarczyło to do zdobycia punktów. - Takie jest nasze fatum, znów nie możemy wejść w mecz. Dobrze podziałała na nas przerwa między połowami. Wyjaśniłyśmy sobie parę rzeczy, co nam nie trybiło w obronie i w ataku, grałyśmy szybciej na bramkę i były tego efekty - powiedziała Paulina Masna.
Czy przegrywając na 21 minut przed końcem różnicą dwunastu bramek w tyle głowy jest informacja, że da się odrobić stratę? - Zazwyczaj takie rzeczy się nie zdarzają. Tak nas poniosło - zaśmiała się Masna.
Zawodniczka gdańskiego klubu również zagrała dobre spotkanie. Rzuciła w Gdyni sześć bramek. - To prawda, udało się. Te bramki były efektem tego, że grałyśmy jak kolektyw. Raz ja rzuciłam, raz koleżanki pomogły i tak naprawdę nawet jak dziewczyny z Gdyni wyszły wyżej i odcinały nasze zawodniczki, nie spowalniało to naszej gry. To było tym pozytywem - oceniła.
Po tym jak sezon skończyła Karolina Siódmiak, a Monika Stachowska zakończyła karierę, drużyna znad morza zrobiła się bardzo młoda. - Wierzymy w nasze siły. Dziewczyny doświadczone, starsze pomagały nam na boisku i w treningach, a teraz musimy sobie radzić same. Może młodzieńcza świeżość nas poniesie? Takie mamy cele, nie odpuszczamy i gramy swoje - zapowiedziała.
Wiadomo już, że gdańska drużyna będzie grała w dolnej szóstce. AZS Łączpol AWFiS nie musi jednak drżeć o utrzymanie, więc młodzież będzie mogła się ograć. - Tamtym składem potrafiłyśmy napsuć krwi nawet najlepszym zespołom w tej lidze. Te mecze dadzą szanse wszystkim, każda się pokaże. Będzie w tej grze więcej zabawy i możliwość przystępowania do kolejnych spotkań z chłodnymi głowami - podsumowała Paulina Masna.
ZOBACZ WIDEO Hit Serie A dla Napoli! Zobacz skrót meczu AS Roma - SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN]