I Energa AZS, i MKS Selgros punktów w PGNiG Superlidze Kobiet potrzebują niczym ryba wody. Pierwsze gonią ścisłą czołówkę ligi, a po ewentualnej wygranej mogą ostatecznie przypieczętować grę w pierwszej szóstce, mistrzynie Polski starają się zaś uciekać reszcie stawki.
W ostatnim okresie Akademiczki imponują formą. Od czterech kolejek są niepokonane. Wygrać u siebie nie potrafiły jedynie właśnie z zawodniczkami Nevena Hrupca. W ćwierćfinale Pucharu Polski po bardzo emocjonującym spotkaniu gospodynie przegrały 27:28 z lubliniankami i odpadły z dalszej rywalizacji.
- Obie strony popełniły błędy, zatem zabrakło nam odrobiny szczęścia - powiedział o tamtej rywalizacji Roman Granosik, wiceprezes zarządu Piłka Ręczna Koszalin S.A. - Nasz zespół walczył do końca, zawodniczki dały z siebie wszystko. Trochę bolała nas ta jednobramkowa przegrana, ale ostatecznie był to dobry mecz - podkreślił działacz.
W najbliższą niedzielę Energa znów ugości obrońcę tytułu z Lubelszczyzny. Dla podopiecznych Anity Unijat będzie to znakomita okazja do rewanżu nad faworytem kobiecych rozgrywek i zarazem najbardziej utytułowanej drużynie.
Co ciekawe, koszalinianki mają wyjątkowo złą statystykę z rywalkami z drugiego końca Polski. Po raz ostatni korzystny wynik Akademiczki z Pomorza Zachodniego uzyskały 7 stycznia 2012 roku. Mecz zakończył się remisem po 31.
ZOBACZ WIDEO: 17-letnia Polka światową twarzą indoor skydiving. "Teraz będę mogła wypromować ten sport"