Jose de Toledo: Jestem w Polsce szczęśliwy i cieszę się, że tutaj trafiłem

Prawe rozegranie w ORLEN Wiśle Płock podwójnie zabezpieczone. Po dobrych występach Sime Ivicia teraz przyszła kolej na Jose de Toledo. Reprezentant Canarinhos pokazuje, że w ostatnim czasie jego forma zwyżkuje.

Brazylijczyk trafił do Polski w trakcie ubiegłego sezonu, zastępując Nemanję Zelenovicia. - Jestem w Płocku szczęśliwy i uważam, że to dobry krok dla mojej kariery, że tutaj trafiłem - mówi de Toledo. - Już wcześniej wiedziałem, że jeśli chce się rozwijać, nie mogę się nastawiać na to, że zakotwiczę w jakimś klubie nie wiadomo na jak długo. Dlatego gdy otrzymałem ofertę od Orlen Wisły, patrzyłem na to tylko pod kątem tego, że będę mógł dalej stawać się coraz lepszym. W poprzednim sezonie trenowałem pod okiem Manolo Cadenasa i miałem z tego dużo frajdy; teraz jest z nami Piotr Przybecki, który spędził wiele lat na niemieckich parkietach, więc nadal mam się od kogo uczyć. To niesamowite, że ledwie w ciągu roku miałem okazję współpracować z tak dobrymi szkoleniowcami i poznać dwie szkoły piłki ręcznej: hiszpańską i niemiecką. Mam z tego dużo satysfakcji, bo po prostu czuję, że cały czas robię postępy.

Tak jak większość kolegów z drużyny de Toledo uczestniczył w listopadzie w zgrupowaniu narodowej reprezentacji. Na tegorocznych igrzyskach olimpijskich Brazylia sprawiła kilka niespodzianek, pokonując m.in. Polskę i Niemcy, i zasłużenie awansowała do ćwierćfinału. - To był dla nas wspaniały czas. My zaskoczyliśmy rywali, a nas zaskoczyli kibice, którzy tłumnie wypełniali hale, by nas wspierać; z tego, co wiem, mecze piłki ręcznej z udziałem obu naszych reprezentacji były drugimi najlepszymi na całych igrzyskach pod względem frekwencji. Niestety, teraz wszystko wróciło już do normy. Popularność dyscypliny zwiększyła się minimalnie i nie zmieniliśmy tego my ani nasze koleżanki, które osiągały przecież jeszcze większe sukcesy, bo 3 lata temu zdobyły mistrzostwo świata.

- Nasza liga nadal jest słaba i ciągle cierpi z powodu braku pieniędzy, więc większość z nas nie ma wyboru i wyjeżdża do Europy. Jedyny przejaw popularności, jaki odnotowałem ja sam, bo nie cały brazylijski handball, to fakt, że mam dużo więcej fanów na portalach społecznościowych, np. na Instagramie. Gdyby jednak porównać, gdzie jestem częściej rozpoznawany: w Płocku czy w moim rodzinnym mieście, to na pewno tutaj - mówi zawodnik.

Co do aktywności w internecie, w ostatnim czasie można było zobaczyć wiele zdjęć Brazylijczyka, na których nosi oryginalne wąsy. - Ja i Mateusz Piechowski bierzemy udział w akcji "Movember". Myślę, że jeśli można ją promować w tak niezobowiązujący sposób, to należy to robić. Najważniejszy jest oczywiście wymiar zdrowotny całego przedsięwzięcia i zachęcanie mężczyzn do badań, choć ja osobiście chciałem też pokazać dystans do samego siebie i dlatego wyglądam teraz tak, a nie inaczej - kończy.

ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"

Źródło artykułu: