Podczas meczu w Gdańsku Olimpia-Beskid Nowy Sącz zagrała słabo od początku spotkania. Po zmianie stron było już dużo lepiej - Przede wszystkim w pierwszej połowie dziewczyny spały w obronie. Nie było podjętej żadnej walki i to powodowało, że gdańszczanki zyskiwały coraz większą przewagę. Zaczęły trząść się ręce w ataku i rzuty były bez przygotowania, co skutkowała kolejnymi kontratakami. Przewaga Łączpolu rosła z minuty na minutę i dobrze, że pierwsza część spotkania trwała pół godziny, a nie dłużej. Później było lepiej, ale nie dało się dogonić przeciwnika - powiedziała Lucyna Zygmunt.
Mimo wysokiej porażki, kilka zawodniczek z południa Polski pokazało się z dobrej strony. - Cały zespół grał inaczej. Należy pochwalić za postawę w obronie Kasię Pożogę, która na jedynce czasami wyłączała dwie zawodniczki. Cały zespół zaczął grać inaczej. Waleczna była Tamara Smbatian, która w krytycznych sytuacjach podejmowała walkę - stwierdziła Zygmunt.
W porównaniu do ubiegłego sezonu, w rywalizacji gdańsko-nowosądeckiej widać spore różnice. - Zespół z Gdańska jest bardzo poukładany i wyrównany. Na każdej pozycji ma przynajmniej dwie równe zawodniczki i wygląda to zdecydowanie lepiej, niż rok temu - pochwaliła trenerka.
Olimpia-Beskid znajduje się w zupełnie innej sytuacji. - Nie mamy praktycznie wcale ławki. Cztery zawodniczki są kontuzjowane i gramy praktycznie gołą siódemką. Przed nami dużo pracy. Musimy pozyskać jakieś zawodniczki i trzeba stanąć na głowie, żeby się wzmocnić - zakończyła Lucyna Zygmunt.
ZOBACZ WIDEO Druzgocąca ocena Bartosza Kapustki. "Dramatyczna dyspozycja"