Lucyna Zygmunt: Znów możemy sprawić niespodziankę

- Myślę, że w Lublinie jest pewna obawa przed Góralkami i znów możemy sprawić miłą niespodziankę na inaugurację rozgrywek - mówi Lucyna Zygmunt, trenerka MKS Olimpii-Beskid Nowy Sącz.

Prawie dwa miesiące treningów, osiem rozegranych sparingów i hektolitry wylanego potu. Wszystko po to, by jak najlepiej przygotować się do sezonu, który rozpoczyna się już w ten weekend.

- Dokładnie. Za nami dużo ciężkiej pracy. Każda z zawodniczek sumiennie przepracowała cały okres przygotowawczy i co najważniejsze żadna z nich nie złapała poważniejszej kontuzji. Mam nadzieję, że owoce naszego wysiłku będą widoczne w trakcie całego sezonu.

Dużo pracy, ale też i dużo zmian w kadrze. Zespół opuściło trzynaście zawodniczek, a w ich miejsce sprawdzono siedem.

- Niestety nie mieliśmy innego wyboru. Nie była to dla mnie komfortowa sytuacja, bo od nowa trzeba było nad wszystkim pracować. Warto zauważyć, że w pierwszej siódemce tylko jedna zawodniczka - plus bramkarka - będzie występować na tej samej pozycji co w zeszłym roku. O reszcie można powiedzieć, że każda jest z innej bajki. To spowodowało, że bardzo dużo czasu oraz uwagi musieliśmy poświęcić wypracowywaniu schematów i zgrywaniu zespołu. Na szczęście, na dzień dzisiejszy wygląda to całkiem dobrze.

ZOBACZ WIDEO Polacy lecą do Brazylii z nadzieją na kilkadziesiąt medali

Ponadto w kadrze jest też kilka młodych dziewczyn, które jeszcze są juniorkami. Ich pracę oceniam bardzo dobrze, ale jeszcze na początku sezonu raczej nierealne jest, by one brały ciężar gry na swoje ramiona. Jednak myślę, że im dalej w las tym więcej będzie z nich pożytku i radości.

Jeszcze jedną bardzo ważną zmianą w porównaniu do ostatnich lat jest to, że w drugiej lidze będą grały rezerwy Olimpii-Beskid.

- W samym Nowym Sączu i pobliskich miejscowościach jest bardzo duża ilość młodych dziewczyn, które z różnych powodów nie mogą występować w Superlidze lub nie należą do żadnego klubu. Powstanie drugiej drużyny to dla nich szansa na pokazanie się. Jednocześnie liczymy na to, że z tych zawodniczek uda nam się wyłowić kilka perełek i w przyszłości będą one stanowiły o sile pierwszego zespołu.

Znane są już nazwiska wszystkich zawodniczek, które będą w nich występować? 

- Nie, choć treningi już trwają. Jednak dla każdej dziewczyny z Sącza i okolic, która chciałby spróbować swoich sił w piłce ręcznej drzwi są otwarte.

Można się spodziewać, że zawodniczki rzadziej grające w Superlidze również będą zasilać drugą drużynę?

- Zgadza się. Oczywiście jeśli mecze nie będą ze sobą kolidowały.

Komu zostanie powierzona piecza nad tym zespołem?

- Trenerami będą Maciej Łukasik i Rafał Krok.

Wróćmy jednak do pierwszego zespołu i zakończonych przygotowań. Jak je pani ocenia?

- Najważniejsza część przygotować jest już za nami. Teraz tylko szlifujemy formę, którą wypracowałyśmy. Jednak dla mnie najważniejszą kwestią jest to, że cały okres przygotowawczy przebiegał w bardzo miłej atmosferze. Wszystkie dziewczyny wzajemnie się wspierały i nadal wspierają. Jest to budujące zarówno dla nich samych, jak i dla sztabu szkoleniowego.

Rozpoczęcie sezonu macie bardzo mocne, bo już na dzień dobry do Nowego Sącza przyjeżdżają mistrzynie Polski z Lublina.

- Wszyscy chcielibyśmy zdobyć komplet punktów, ale będzie o to niesłychanie trudno. Jednak niezależnie od tego czy wygramy, czy przegramy mecz z mistrzyniami Polski to dla nas bardzo dobra lekcja szczypiorniaka, która na pewno zaprocentuje w przyszłości.

Przed ostatnią potyczką Olimpia-Beskid również była skazywana na porażkę, a jednak sprawiła bardzo miłą niespodziankę.
-

W sporcie wszystko jest możliwe. Rywalki na pewno nas nie zlekceważą, dlatego przebieg spotkania będzie zupełnie inny niż ostatnio. Mimo to myślę, że w Lublinie jest pewna obawa przed Góralkami i znów możemy sprawić miłą niespodziankę na inaugurację rozgrywek.

Komentarze (0)