Kirgiz jest szkoleniowcem reprezentacji od końca lutego tego roku. 48-latek podpisał wówczas kilkumiesięczną umowę, obowiązującą jedynie do końca listopada. Związane było to z zaplanowanymi na jesień wyborami w polskiej centrali piłki ręcznej. Dujszebajew, pomny wydarzeń z Węgier, gdy podczas jego pracy z kadrą Madziarów doszło do zmiany prezesa związku, a co za tym oczekiwań względem jego pracy, nie chciał ponownie ryzykować.
Zgodnie z obowiązującym kontraktem, Dujszebajew ma poprowadzić kadrę w jeszcze w dwóch meczach - listopadowych spotkaniach eliminacji do Mistrzostw Europy 2018 z Serbami (w Ergo Arenie) oraz Rumunami (w Klużu-Napoce). Trener jest jednak otwarty na dalszą pracę z reprezentacją.
- Już kiedyś mówiłem, że (praca z kadrą - dop. red.) to moje marzenie. Pracuję w Vive Tauronie Kielce, znam polską ligę i mówię po polsku. To dla mnie najlepsze rozwiązanie. Wszystko zależy jednak od wyników i ja to rozumiem. Jeśli prezes związku oraz zarząd będą chcieli bym został, to nie będzie problemów - dodaje.
Dotychczas Kirgiz poprowadził zespół w 18 meczach - 10 z nich Polacy wygrali, w ośmiu zanotowali porażki (raz po dogrywce). Na igrzyskach w Rio zajęli 4. miejsce.
- Wszyscy musimy być dumni z tej drużyny. Chłopaki świetnie walczyli. Szkoda tylko, że przegraliśmy mecz z Danią. Chciałbym zadać jednak pytanie każdemu Polakowi, który kocha piłkę ręczną: Jeśli w Danii nie zagrałby Mikkel Hansen, a u nas grał Michał Jurecki, to jaki byłby wynik? - pyta Dujszebajew.
- Jestem dumny z moich zawodników. Jest niedosyt, bo minimum chcieliśmy wywalczyć medal, ale w meczu o 3. miejsce nie mieliśmy już siły. Głowa chciała, ale ciało nie pracowało. Pierwsze 15 minut walczyliśmy, ale później był koniec. Chłopaki pokazali jednak, że są wojownikami - kończy.
ZOBACZ WIDEO "Nie wiem czy zostanę". Antiga w samochodzie SPORT.TVP.PL (źródło TVP)
{"id":"","title":""}