Dla obu zespołów spotkanie nie miało już wielkiego znaczenia - Polki zapewniły sobie awans do mistrzostw Europy po środowym zwycięstwie nad Finlandią (33:11), a Słowaczki miały już tylko iluzoryczne szanse na występ w czempionacie w Szwecji.
Spotkanie było jednak ważne dla reprezentantek Polski i Karoliny Kudłacz-Gloc. Biało-Czerwone występem w Płocku żegnały trenera Kima Rasmussena, z którym w ostatnich latach dwukrotnie doszły do półfinału mistrzostw świata. Zawodniczka natomiast jeszcze przed rozpoczęciem pojedynku została uhonorowana przez Związek Piłki Ręcznej w Polsce za rozegranie w kadrze stu pięćdziesięciu meczów.
Starcie efektowną wrzutką otworzyła Kinga Achruk, ale błyskawicznie odpowiedziała Lucia Sukennikova. Początkowo Polki nie mogły złapać odpowiedniego rytmu, popełniły kilka błędów - między innymi faul w ataku czy oddawanie rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Pomyłki Biało-Czerwonych bez problemu wykorzystywały Słowaczki, które szybko wyszły na prowadzenie. Na szczęście dla gospodyń już od pierwszych minut świetnie spisywała się Kudłacz-Gloc i to dzięki jej trafieniom rywalki nie odskoczyły naszym piłkarkom ręcznym.
ZOBACZ WIDEO Dujszebajew: Czegoś takiego jeszcze nie widziałem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Po obu ekipach było widać brak koncentracji - momentami na boisku panował spory chaos, a szczególnie dużo problemów ze skutecznością miały polskie zawodniczki. Tę niefrasobliwość w oddawaniu rzutów wykorzystały przeciwniczki i przez dwadzieścia minut utrzymywały swoją dwu-trzy-bramkową przewagę. W 22. minucie po bramce Kingi Grzyb Biało-Czerwone zdołały jednak doprowadzić do remisu, a później same kontrolowały wynik. Po pierwszej połowie gospodynie prowadziły 15:13.
Drugą partię lepiej rozpoczęły jednak Słowaczki, które szybko zniwelowały przewagę Polek i mecz znów rozpoczął się od nowa. Wojnę nerwów lepiej wytrzymały Biało-Czerwone i tym razem to one szybko wyszły na pięciobramkowe prowadzenie. Gdy wydawało się, że podopieczne Rasmussena pewnie dowiozą zwycięstwo do ostatniego gwiazdka sędziego, znów zaczęły popełniać błędy, a rywalki nabrały wiatru w żagle i ponownie doprowadziły do wyrównania.
Ostatnie minuty były bardzo emocjonujące, a wynik ciągle oscylował wokół remisu. Na trochę ponad sto osiemdziesiąt sekund przed końcem na prowadzenie Polki wyszły dzięki trafieniu Karoliny Zalewskiej, a chwilę później Słowaczki straciły piłkę i dwubramkowe prowadzenie dała Biało-Czerwonym Kinga Grzyb. Ostatecznie podopieczne Rasmussena zwyciężyły 28:25.
Polska - Słowacja 28:25 (15:13)
Polska: Wysokińska, Płaczek, Kordowiecka - Zimny 1, Stachowska, Siódmiak 3, Kocela 1, Grzyb 2, Kudłacz-Gloc 8, Zych 3, Drabik 3, Kołodziejska 3, Zalewska 2, Galińska, Szarwaga, Achruk 2.
Kary: 0 min.
Karne: 3/4
Słowacja: Medvedova, Haladikova - Rajnohova 2, Rechtorisova 3, Habankova 2, Kucerova 5, Sukkennikova 3, Kostelna 3, Skolkova 2, Hornakova 2, Olsovska3, Minarcikova, Kluckova, Trochtova, Michnova,
Kary: 4 min.
Karne: 1/2