Wielka ucieczka KPR Jelenia Góra. "Faza play-out to pasmo naszych sukcesów"

WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Joanna Załoga
WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: Joanna Załoga

KPR Jelenia Góra w wielkim stylu zapewnił sobie utrzymanie na parkietach PGNiG Superligi Kobiet. - To ogromny sukces całej drużyny, zarządu klubu, władz miasta, ale i również mój - mówi szkoleniowiec Jelonki, Mirosław Sanecki.

Sanecki objął jeleniogórską drużynę w grudniu 2015 roku, gdy ta po 11 meczach pierwszej rundy rozgrywek miała na koncie 11 porażek. Zespół był rozbity i w opinii wielu skazany na spadek. Pół roku później w kapitalnym stylu uniknął degradacji do I ligi.

- Przejęcie drużyny było trudnym zadanie od strony psychologicznej - mówi opiekun KPR-u. - Pracę zacząłem od tego, byśmy się lepiej poznali i wzajemnie sobie zaufali. Do tego istotne było też to, by zawodniczki uwierzyły w siebie, bo to po 11 porażkach z pewnością było zachwiane - dodaje.

Na pierwsze punkty zespół czekał do 20 stycznia, gdy zwyciężył na parkiecie beniaminka z Gdańska. - To był dla nas pierwszy przełomowy moment. Po wyjeździe do Gdańska powróciła wiara we własne umiejętności - wspomina Sanecki.

Do końca sezonu zasadniczego drużyna zdobyła co prawda jeszcze tylko dwa punkty, ale przełomem okazała się faza play-out. - Określiłbym ten czas jako pasmo sukcesów. Wcześniej, w przedostatniej kolejce sezonu zasadniczego, doszliśmy na dwa punkty zespół z Kościerzyny. Zobaczyliśmy wtedy plecy przeciwnika i uwierzyliśmy, że wszystko może się jeszcze zmienić - dodaje trener Jelonki.

W play-outach jego zespół zdobył aż osiem z dwunastu możliwych do ugrania punktów. W decydującej kolejce pewnie zwyciężył w Nowym Sączu i uratował Superligę.

- Poradziliśmy sobie w trudnych okolicznościach. Tuż przed play-outami ze składu wypadła nam liderka Ewa Nowicka i w zasadzie zagrała dopiero w ostatnim meczu w Nowym Sączu - podkreśla Sanecki, jednocześnie chwaląc pozostałe czołowe postacie drużyny. - Do gry na najważniejsze mecze powróciła Małgorzata Mączka i bardzo dobrze zastąpiła Ewę. Do tego w pełni sił w ostatnich spotkaniach była Sabina Kobzar, świetnie grały obie bramkarki - Martyna Hoffman i nasza gwiazda, Kasia Demiańczuk, Anna Mączka była filarem drużyny, a do nich dodać należy jeszcze kapitan drużyny Martynę Michalak, Asię Załogę i Olę Uzar. To one w tych najważniejszych meczach "ciągnęły" zespół - wylicza szkoleniowiec.

Teraz sztab trenerski oraz szefostwo klubu czeka trudne zadanie utrzymania obecnej kadry zespołu. Nadchodzące rozgrywki będą dla KPR-u 18. sezonem z rzędu na najwyższym szczeblu. To, w jakim składzie zespół przystąpi do ligi, wyjaśni się w ciągu najbliższych tygodni.

ZOBACZ WIDEO Konopacka: nie mieli nut do Mazurka Dąbrowskiego (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: