WP SportoweFakty: Pochodzi pan z Pomorza. Czy ze względu na to pokazanie się w Ergo Arenie jest szczególnie ważne?
Michał Daszek: Na pewno dodatkowy smaczek jest. Będzie więcej znajomych na meczu w Gdańsku. Nie ma problemów z dojazdem i spora liczba osób będzie mnie wspierać. To działa jednak w dwie strony. Może mnie to równie dobrze zestresować, jak i zmobilizować.
Jak wyglądały pierwsze dni z trenerem Dujszebajewem?
- Trener ma zupełnie inną koncepcję i musimy to powoli sobie poukładać. Wszystko jednak idzie w dobrym kierunku. Mamy mało czasu, przez co jest bardzo dużo treningów taktycznych. Na zgrupowaniach kadry jednak z reguły nie ma dużo czasu na przygotowania fizyczne. To zadanie klubów i wszyscy wyglądają dobrze.
Jakie są największe różnice pomiędzy metodami obu trenerów?
- Ciężko to porównać na gorąco. Na pewno więcej uwagi skupiamy na szczegółach, by każdy był w odpowiednim miejscu i czasie. Jeżeli chodzi o grę defensywną, w podobnych aspektach są to agresywne obrony. Więcej będziemy mogli powiedzieć po dłuższych przygotowaniach.
Czy to, że reprezentuje pan klub z Płocka oznacza, że łatwiej będzie rozgryźć prowadzonych przez Dujszebajewa kielczan w lidze?
- Pewnie zarys jest podobny, ale o tym nie myślę. Jesteśmy na zgrupowaniu reprezentacji i nie ma tutaj podziałów na Kielce i Płock. Wszyscy jesteśmy reprezentantami Polski i skupiamy się na tym, by awansować na igrzyska olimpijskie. Wszyscy jesteśmy na tym skoncentrowani.
Macie teoretycznie łatwych rywali, ale często takie myślenie bywa złudne.
- Dokładnie tak. Na papierze najsilniejszym rywalem jest Macedonia. Dobrze, że gramy z nimi pierwszy mecz, bo wszystkie siły możemy skierować na to spotkanie. Przygotowujemy się na każdego kolejnego przeciwnika. Nie można lekceważyć też Tunezji, bo to niewygodny przeciwnik potrafiący grać systemem obrony 5-1 lub 3-2-1, z czym kadra miała często problemy. Na razie skupiamy się jednak na Macedonii.
Terminarz wam sprzyja, bo po najtrudniejszym rywalu macie najsłabszego, a na koniec zagracie z Tunezją. Podoba wam się on?
- Ważne jest to, by skupić się na Macedonii i wygrać pierwszy mecz. Chile może być dla nas największą zagadką, ale myślę, że będziemy dobrze przygotowani na ten zespół. Byłoby świetnie, gdybyśmy w niedzielę zagrali mając pewny awans.
Czy kluczem do pokonania Macedonii będzie zatrzymanie Kiryła Łazarowa?
- Macedonia ma na każdej pozycji bardzo dobrych zawodników. Są tam świetni, szybcy skrzydłowi. Łazarow stwarza natomiast największe zagrożenie z drugiej linii. Nasz najmocniejszy punkt obrony będzie się skupiał właśnie na nim. Ważne jest też to, byśmy grali konsekwentnie w ataku i nie robili głupich błędów, bo oni naprawdę szybko kontrują.
Czy po EHF Euro 2016 jest w was jeszcze większa chęć pokazania się?
- Na pewno czujemy duży niedosyt. Jest on zarówno u nas, jak i w oczach kibiców. To dla nas dodatkowa mobilizacja. Nie możemy jednak wychodzić z takim założeniem, że ciągle myślimy o mistrzostwach. To już za nami, a przed nami najważniejsza impreza w ostatnich czterech latach. O tym myślimy i mamy jasny cel.
Czy po doświadczonych zawodnikach widać, że ten turniej i nadchodzące igrzyska to dla nich coś niezwykle ważnego?
- Jeszcze póki co nikt o tym nie myśli. Po ewentualnych igrzyskach będzie czas na decyzje personalne bardziej doświadczonych zawodników. Na razie jesteśmy w niemal niezmienionym składzie. Wszyscy myślimy o wyjeździe do Rio de Janeiro.
Rozmawiał Michał Gałęzewski
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: bramkarz Realu powtórzył słynną sztuczkę Rene Higuity