Przedstawiciele białoruskiej drużyny zgodnie powtarzali, że gracze Vive Tauronu Kielce wygrali, ponieważ byli lepsi. Było jednak sporo momentów, gdy zawodnicy z Brześcia dorównywali poziomem swoim utytułowanym rywalom. O tym, że trudno będzie pokonać podopiecznych Siergieja Bebeszki kielczanie przekonali się już w pierwszym spotkaniu, gdy do przerwy przegrywali dwiema bramkami, a zwycięstwo wcale nie przyszło im łatwo. Z dobrej strony Białorusini zaprezentowali się także w Hali Legionów - po trzydziestu minutach gry na tablicy wyników widniał remis, a mimo że w drugiej części pojedynku kielczanie odskoczyli na cztery trafienia przewagi, gracze Mieszkowa się nie poddali, dogonili rywali i do ostatnich sekund próbowali zmniejszyć prowadzenie mistrzów Polski.
- Jestem zadowolony z poziomu, jaki zaprezentowała moja drużyna. Kielczanie zagrali jednak lepiej od nas. Mogę podziękować moim zawodnikom za zaangażowanie, walkę i charakter. Zagraliśmy bardzo zespołowo - chwalił swoich graczy Bebeszko.
Najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu z Brześcia był Rastko Stojković - w przeszłości zawodnik Vive i ulubieniec fanów żółto-biało-niebieskich. - Chciałbym pogratulować kieleckiemu zespołowi, bo w tym dwumeczu był po prostu lepszy. Według mnie to główny faworyt do wygrania Ligi Mistrzów. Daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy, pokazaliśmy to, na co nas stać. Mam nadzieję, że w następnym sezonie będziemy lepszą drużyną i osiągniemy jeszcze więcej - powiedział kołowy.
Podobnego zdania był także trener Bebeszko. - Osiągnęliśmy w tym sezonie nasz cel i mam nadzieję, że w przyszłym roku nasza gra i wyniki będę jeszcze lepsze.