Spotkanie rozpoczęło się po myśli gospodyń. Gdy w 5. minucie celnie z dystansu rzuciła Agnieszka Benducka, prowadziły już 3:0. Zespół z Nowego Sącza pozostawał jednak w grze, po kwadransie remisując 6:6. To w dużej mierze dzięki skuteczności Marleny Lesik. Rozgrywająca wróciła na "stare śmieci" i świetnie przypomniała się chorzowskim kibicom, będąc bezapelacyjnie najlepszą zawodniczką gości.
Ale jej dobra postawa nie mogła wystarczyć do osiągnięcia dobrego rezultatu. Przełomowym momentem pierwszej części była 18. minuta. Zawodniczki Olimpii przez dwa niefrasobliwe przewinienia, musiały radzić sobie w podwójnym osłabieniu. Jedną z faulowanych była Magdalena Drażyk, która na boisko nie powróciła już do końca meczu. - Coś chrupnęło mi w barku, ale na razie trudno powiedzieć coś więcej. Ważne, że to nie jest "rzutna" ręka - podkreślała Drażyk, schodząc z boiska z grymasem bólu wypisanym na twarzy.
Niebieskie przewagę liczebną wykorzystały wzorcowo. Ze stanu 8:7 w 19. minucie doprowadziły do wyniku 11:7 w 21. minucie. Od tej pory wyraźnie uwierzyły w siebie i w pełni przejęły kontrolę nad meczem. Znakomicie spisywała się Benducka, która w pierwszej połowie aż sześciokrotnie pokonała bramkarkę.
Ruch do przerwy prowadził 15:10. Wydawać by się mogło, że przyjezdne, nie mając nic do stracenia, rzucą wszystkie siły na szalę i od początku drugiej partii zaciekle będą gonić rywala. Tak się jednak nie stało. Pierwszą bramkę zespół Lucyny Zygmunt rzucił dopiero na początku 41. minuty! Ruch prowadził wtedy już 18:11. Szczypiornistki Olimpii oddawały rzuty z nieprzygotowanych pozycji, łatwo gubiły piłkę, wręcz ułatwiając rywalkom wyprowadzenie kontrataków. Dodatkowo chorzowianki miały w swoich szeregach Monikę Ciesiółkę, która rozegrała świetne zawody, kończąc je z ponad 50-procentową skutecznością interwencji.
Niebieskim wyraźnie się nie spieszyło. Spokojnie rozgrywały piłkę, po raz pierwszy od dawna widać było w ich poczynaniach pewność siebie. Wymowny był obrazek z 50. minuty, kiedy po koronkowej akcji, kompletnie niepilnowana Karolina Jasinowska trafiła z koła. Na tablicy było już 24:13, a zawodniczki Olimpii z nosami zwieszonymi na kwintę wracały na środek boiska, by wznowić grę. - Zaprezentowałyśmy kompletną niemoc. Co tu więcej komentować? - mówiła zawiedziona trener Zygmunt.
Ostatecznie Ruch wygrał 27:17, awansował na 10. miejsce tabeli i zbliżył się do dziewiątej Olimpii na dystans punktu (Olimpia ma jeszcze do rozegrania zaległe mecze z Vistalem i MKS Lublin). - Zakładałyśmy, że rywalki wyżej postawią poprzeczkę. Ale co tu kryć, byłyśmy dużo lepsze. Oby tak dalej - radowała się Ciesiółka.
KPR Ruch Chorzów - Olimpia-Beskid Nowy Sącz 27:17 (15:10)
Ruch: Ciesiółka - Benducka 7, Jasinowska 2, M. Drażyk 2, Tracz 3, Krzymińska 1, Masłowska 3, Rodak 2, Płomińska 3, Stokowiec, Ważna, Żakowska 4.
Kary: 6 min.
Karne: 2/3
Olimpia: Szczurek - Leśniak 2, Stelmach, Płachta 3, Małek, Figiel, Lesik 6, Olejarczyk 1, Stokłosa 2, Smbatian 2, Nocuń 1.
Kary: 4 min.
Karne: 0/1
Kary: Ruch 6 min. (Jasinowska 4 min., Tracz 2 min.) Olimpia 4 min. (Stokłosa, Nocuń po 2 min.)
Sędziowali: Chodorek, Popiel (Kielce)
Widzów: 350
Dziewczyny nie zostały wyrzucone, już na 3ci dzień trenowały z zespołem rezerw i będą bronić złota.