Polska - Chorwacja. Wygrać kolejny finał

WP SportoweFakty / Leszek Stępień
WP SportoweFakty / Leszek Stępień

- Ten mecz jest dla nas jak finał - mówią Polacy przed starciem z Chorwacją. To nie deklaracja, tylko fakt. Porażka prawdopodobnie zamknie nam drogę do medalu. - Ta hala musi płonąć - apeluje selekcjoner, Michael Biegler. Pierwszy gwizdek o 20:30.

Fazę zasadniczą mistrzostw Europy Polacy przerobili na system pucharowy. Dwa dni temu w 1/8 finału wygrali z Białorusią 32:27. Spokojnie, gładko, bez nerwowej końcówki. Teraz z Chorwacją zagrają o półfinał. - Doskonale wiemy, jaka jest stawka - mówi rozgrywający, Rafał Gliński.

Wcześniej, o 18:15, Francuzi stawią czoła Norwegom. Gdyby sensacyjnie przegrali, Polacy awansują nawet przy porażce (choć niezbyt wysokiej). Remis mistrzów świata sprawi, że do półfinału potrzebny będzie nam punkt. Polacy jednak nie kalkulują. Są zmotywowani, skoncentrowani i szykują się na bitwę, w której nikt jeńców brać nie będzie.

- Nasz awans to scene-fiction - mówił w studiu Wirtualnej Polski skrzydłowy Chorwatów, Manuel Strlek. Podopieczni Żeljko Babicia muszą nie tylko pokonać Biało-Czerwonych minimum dziesięcioma golami, ale także liczyć na zwycięstwo Norwegów. Nie znaczy to jednak, że rywale z Bałkanów odpuszczą. - Jesteśmy sportowcami - podkreśla Ivan Cupić. Ręki nie odstawi, choć może zagrać na luzie.

- Spodziewamy się, że rywale rzucą się na nas od początku meczu i będą grać bardzo agresywnie. Nie mają przecież nic do stracenia. Musimy to przetrzymać i zaatakować - deklaruje skrzydłowy polskiej drużyny, Michał Daszek.

Zawodnik Orlen Wisły Płock powinien odegrać w tym meczu ważną rolę. Chorwaci preferują obronę wysoką i agresywną. Polscy rozgrywający będą musieli współpracować z kołem i skrzydłowymi.[color=#000000] Przydadzą się także kontry. - Właśnie takich łatwych bramek brakowało nam w poprzednich spotkaniach - przyznaje najlepszy strzelec turnieju, Michał Jurecki.

Wrogiem Polaków, obok rywali, będzie presja. Właściwie wszyscy widzą w nas faworytów do medalu. Powtarzają to Francuzi, Norwegowie, Duńczycy. W środę, kiedy Tauron Arena ryknie, nogi muszą się jednak ugiąć pod rywalami. To w końcu nasze mistrzostwa i nasze trybuny.

Kamil Kołsut z Krakowa

Michał Jurecki: Tego właśnie potrzebowaliśmy[/color]

Źródło artykułu: